Wspólnota Narodów: Zimbabwe kością niezgody?
W kurorcie Coolum w Queensland w Australii zakończył się szczyt liderów państw Commonwealthu, czyli Wspólnoty Narodów. Do poważnego podziału, stawiającego pod znakiem zapytania sens istnienia tej organizacji złożonej z byłych brytyjskich kolonii, doszło w sprawie sankcji przeciwko Zimbabwe.
04.03.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
W odbywającym się w warunkach niebywale ostrych środków bezpieczeństwa 3-dniowym szczycie wzięła udział głowa Commonwealthu, królowa Elżbieta II, brytyjski premier Tony Blair, oraz liderzy 40 spośród 54 państw Wspólnoty Narodów.
Uzgodniono działania w walce z terroryzmem oraz z plagą AIDS. Poważne podziały między "białymi" członkami organizacji - Wielką Brytanią, Kanadą i Australią - a Czarną Afryką wzbudziła sprawa sankcji wobec Zimbabwe, które oskarżane jest o łamanie demokracji i przemoc w okresie przed wyborami prezydenckimi.
"Białe" państwa chciały ukarania reżimu prezydenta Mugabe. Sprzeciwiły się jednak temu kraje afrykańskie. Minister informacji Zimbabwe Johnatan Moyo wręcz oskarżył "białych" o rasizm i próby wpływania na wynik wyborów w jego kraju.
Niektóre państwa Afryki kwestionują w ogóle sens istnienia tej organizacji złożonej z byłych brytyjskich kolonii, określając ją mianem postkolonialnego klubu. W ramach kompromisu uzgodniono uzależnienie sankcji od oceny przebiegu przyszłotygodniowych wyborów. Decyzję podejmą wówczas liderzy RPA, Nigerii i Australii.
Podczas szczytu Commonwealthu nie znaleziono już czasu na sprawę globalnego ocieplenia, co sprawiło, że zagrożone zatonięciem wskutek podnoszenia się poziomu wód Pacyfiku państewko Tuvalu zapowiedziało skargę do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości przeciwko USA i Australii.(iza)