Szczawno-Zdrój. Pies na łańcuchu marzł na dworze. Interwencja wolontariuszy
Pilnował pustego budynku. Był przykuty do swojego posterunku łańcuchem, wmurowanym w ścianę na zewnątrz. Za służbę dostawał wynagrodzenie w postaci zamarzającej w cynowym wiadrze wody i słabe pożywienie. W sprawie marznącego podczas mroźnych nocy czworonoga interweniowali aktywiści z Fundacji Na Pomoc Zwierzętom z Boguszowa-Gorc.
Losem dużego psa pierwszy przejął się mieszkaniec Szczawna-Zdroju. Zauważył, że nawet w ostatnich dniach, przy ujemnych temperaturach, właściciel nie zapewnił zwierzęciu właściwych warunków. O psie na żelaznym łańcuchu przy pustostanie niedaleko Dworzyska wiadomo było od dawna, niektórzy sąsiedzi podrzucali mu nawet jedzenie, bo zauważyli, że psiak rzadko dostaje pełną miskę.
Fundacja pomagająca zwierzętom zawiadomiła policję i wolontariusze z funkcjonariuszami udali się na wizję lokalną. Jak ustalili na miejscu i skrupulatnie zarejestrowali, pies trząsł się z zimna. Miał wprawdzie swoją "służbówkę", czyli otwarte drzwi do przedsionka budynku, jednak przy mrozie tam również trudno było się ogrzać nawet stworzeniu, które ma sierść.
Pies za zgodą policji został zabrany do lecznicy. Jego stan zdrowia pozostawia wiele do życzenia - według wolontariuszy suczka była nie tylko mocno wychłodzona, ale także dokuczały jej pasożyty, cierpi także na dysplazję stawów biodrowych.
Po wnikliwym wywiadzie fundacja nie ma wątpliwości, że zwierzę potrzebowało interwencji. Wprawdzie udało się nawiązać kontakt z właścicielem, jednak jest on przekonany, że nie ma sobie nic do zarzucenia, bo to pies wyjątkowo odpornej rasy, zatem warunki nie zagrażały jego zdrowiu i życiu.
Szczawno-Zdrój. Pies na łańcuchu marzł na dworze. Interwencja wolontariuszy
Tymczasem jednak wszystko wskazuje na to, że wcześniej na tej samej posesji wartował inny pies, utrzymywany w takich samych spartańskich warunkach. Miał podobno nie przetrwać tej twardej szkoły - zimna, karmienia co kilka dni i braku opieki weterynaryjnej - bo zniknął jakiś czas temu.
Niestety, suczka wróciła na swoje dawne stanowisko, bo muszą się wyjaśnić kwestie formalne. Teraz toczyć się będzie postępowanie wobec właściciela, które wyjaśni, czy jest on winien popełnienia przestępstwa znęcania się nad swoim podopiecznym. Zwierzę będzie nadal pod czujną opieką wolontariuszy, może liczyć na dokarmienie i dozór.