Władze miast szykują się na strajk kobiet, bo może on sparaliżować pracę instytucji państwa
• Władze części miast szykują się na Ogólnopolski Strajk Kobiet planowany na 3 października
• Prezydenci Częstochowy, Poznania i Gdańska rozesłali listy do wszystkich pracowników, że nie ma kłopotu z braniem dnia wolnego w dniu strajku
• W Krakowie, Wrocławiu i Katowicach włodarze nie widzą takiej potrzeby
• Jeśli pracownice będą masowo brać urlopy, to urzędy mogą mieć kłopot, bo kobiety stanowią 70-80 proc. zatrudnionych w nich osób
Ogólnopolski Strajk Kobiet to inicjatywa, która pojawiła się na Facebooku. W opisie wydarzenia w portalu społecznościowym można przeczytać, że strajk 3 października będzie "jednodniową akcją ostrzegawczą". "Nie idźcie do pracy albo na uczelnię. Skorzystajcie z urlopu na żądanie, z dnia wolnego na opiekę nad dzieckiem. Zamknijcie prowadzone punkty usługowe" - wzywa "społeczny komitet inicjacyjny". Protest wymierzony jest w projekt ustawy całkowicie zakazującej w Polsce przerywania ciąży.
Jeśli pracownice w urzędach będą na dużą skalę brały urlopy, może to zakłócić pracę tych instytucji. W urzędach pracują bowiem głównie kobiety - stanowią ok. 70-80 proc. zatrudnionych.
Lewicowy prezydent Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk, w związku z planowanym strajkiem kobiet, napisał do wszystkich pracowników urzędu i podległych jednostek list. "Jedną z form protestu ma być nieobecność w pracy. Zakładam, że część z was weźmie w nim udział. Jeśli zamierzacie to uczynić, zapewniam was o swoim zrozumieniu, poparciu i szacunku dla waszej decyzji. Mam tylko jedną prośbę: powiadomcie nas do piątku - za pośrednictwem bezpośrednich przełożonych - o swojej absencji (np. urlop wypoczynkowy, urlop na żądanie). Dzięki tej informacji w poniedziałek będziemy mogli lepiej zorganizować pracę urzędu miasta, tak aby nasi mieszkańcy mogli bez problemu załatwić wszystkie swoje sprawy" - czytamy w liście.
Według Matyjaszczyka możliwe jest, że w poniedziałek urzędnicy obecni wówczas w pracy będą mieć więcej obowiązków. - Jednak należy uszanować decyzję tych pań, które uznały za konieczne wyrazić swoje zdanie w sprawach dla nich, ale przecież także i dla nas - istotnych - podkreślił prezydent Częstochowy.
Podobnie zachował się włodarz Gdańska Paweł Adamowicz (PO). Wirtualna Polska otrzymała list, który rozesłał do osób zatrudnionych w jednostkach miasta.
Adamowicz napisał do pracownic tak: "Znacie mnie. Wiecie, że jestem szczęśliwym mężem i ojcem dwóch córek. Wiecie, że jestem człowiekiem wierzącym. Wiecie, że jestem zwolennikiem tzw. kompromisowej ustawy aborcyjnej 'O planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalnego przerywania ciąży'. Ale też wiecie, że szanuję poglądy innych. Także wtedy, gdy różnią się od moich" - stwierdził.
Prezydent Gdańska przewiduje, że część pracownic UM zamierza wziąć udział w strajku kobiet. - Rozumiem i szanuję waszą decyzję. Aby jednak nie dopuścić do tego, by w tym dniu praca urzędu została zakłócona, proszę was, byście o zamiarze wzięcia udziału w proteście zawiadomiły swoich bezpośrednich przełożonych. Pozwoli nam to zorganizować pracę w poniedziałek w ten sposób, by nie utrudnić życia mieszkańcom naszego miasta. Jestem przekonany, że wasz ewentualny protest spotka się ze zrozumieniem i szacunkiem zarówno kolegów z pracy, jak i mieszkańców - napisał Paweł Adamowicz.
W Poznaniu urzędy też przygotowują się na strajk kobiet. W rozmowie z WP Tomasz Lisiecki, zastępca dyrektora gabinetu UM Poznania, wyjaśnia dlaczego. "73 proc. pracujących w urzędzie miasta to kobiety. Prezydent Poznania zdecydował, że każdy dyrektor wydziału i dyrektorzy jednostek miejskich otrzymają pismo, w którym włodarz miasta prosi o umożliwienie udzielenia urlopu 3 października tym pracownicom, które zgłoszą taką potrzebę - mówi WP.
Pismo to jest bardzo krótkie: "W związku z Ogólnopolskim Strajkiem Kobiet, zwracam się z uprzejmą prośbą o umożliwienie wzięcia urlopu 3 października br., również na żądanie, pracowniczkom Urzędu Miasta Poznania oraz Miejskich Jednostek Organizacyjnych, które wystąpią z wnioskiem urlopowym".
Lisiecki zapewnia, że działanie prezydenta miasta nie jest zachęcaniem do brania udziału w strajku, ale reakcją na wydarzenie, które budzi społeczne zainteresowanie. - Wynika też z bardzo wielu pytań od pracownic, które sygnalizują, że będą chciały wziąć wolne w dniu strajku kobiet - mówi Tomasz Lisiecki. Jak dodaje, władze miasta rozumieją, że "z jednej strony celem protestu jest sparaliżowanie pracy instytucji publicznych". - A z drugiej: zarządzając urzędem mamy obowiązek zapewnić ciągłość jego pracy. Chcemy zatem znaleźć balans pomiędzy tym, że pracownicy mają prawa pracownicze i obywatelskie, a tym, że urząd powinien pracować bez utrudnień - mówi współpracownik Jacka Jaśkowiaka.
Jak sytuacja wygląda w innych miastach? - Nie planujemy żadnego apelu ani sugestii. Nieobecności w pracy, jeśli do nich dojdzie, będą zmartwieniem szefa każdego wydziału. Jeśli ktoś wpadnie na to, żeby powiązać strajk kobiet ze zwiększoną absencją pań, to może tak zrobić. W urzędzie na pewno jednak nie żyjemy tym wydarzeniem - informuje biura prasowe UM Katowice.
Po pytaniach WP prezydent Warszawy napisała z kolei na Twitterze, że "jako pracodawca i prezydent Warszawy nigdy nie ingeruje w poglądy swoich pracowników". - Zgodnie z kodeksem pracy każdy może wziąć wolny dzień - dodała. Rzecznik stołecznego Ratusza Bartosz Milczarczyk wyjaśnia, że Hanna Gronkiewicz-Waltz nie planuje rozsyłania żadnych informacji ws. organizowania pracy 3 października.
Jak jest we Wrocławiu? Rzecznik prasowy urzędu miasta Arkadiusz Filipowski mówi krótko: - Żadnych pism nie będziemy rozsyłać. Nie ma takiej potrzeby. Urlop to indywidualna sprawa każdego pracownika. Pracownicy wiedzą, kiedy można brać urlop na żądanie - znają kodeks - mówi wrocławski urzędnik. W tamtejszym ratuszu - dodaje - 73 proc. spośród ponad 2 tys. pracowników urzędu to kobiety.
Podobnie w Krakowie, gdzie odsetek kobiet wynosi ok. 80 proc., nie ma planów, aby instruować urzędników co do możliwości wzięcia urlopu na dzień strajku kobiet. Rzeczniczka Jacka Majchrowskiego podkreśla, że jako pracodawca urząd nie może odmówić pracownikowi, jeśli chce on skorzystać z urlopu na żądanie. - Nie widzimy powodu, aby wysyłać jakieś pisma ws. urlopów i jeszcze dobitniej podkreślać to, co wszyscy wiemy i co jest zapisane w kodeksie pracy - mówi Monika Chylaszek. I dodaje: - Obecnie nie jesteśmy w stanie przewidzieć, ile pań skorzysta 3 października z urlopu.
W piątek 30 września w krakowskim urzędzie jego kierownictwo ma ocenić, czy skala napływających wniosków urlopowych na 3 października może zagrozić ciągłości pracy. Chylaszek zaznacza, że wówczas mogą zapaść decyzje, jak zareagować na tę sytuację.