RegionalneWarszawaWarszawa. Gwałt na studenckim wyjeździe? Młoda kobieta oskarża doktoranta UW

Warszawa. Gwałt na studenckim wyjeździe? Młoda kobieta oskarża doktoranta UW

Według dwudziestolatki doszło do gwałtu. Według mężczyzny, pracownika naukowego Uniwersytetu Warszawskiego, była obopólna zgoda na zbliżenie. Wszystko dziać się miało na wyjazdowej imprezie integracyjnej. Teraz sprawą zajmie się uczelniana komisja dyscyplinarna, która w pierwszej kolejności bada, czy doktorant rozdawał studentom środki odurzające.

Problem, który będzie musiał rozwiązać Uniwersytet Warszawski. Studentka oskarża doktoranta uczelni o gwałt na wyjeździe integracyjnym
Problem, który będzie musiał rozwiązać Uniwersytet Warszawski. Studentka oskarża doktoranta uczelni o gwałt na wyjeździe integracyjnym

09.04.2021 13:23

Dwudziestolatka miała długo mierzyć się z problemami, jakich przysporzył jej ten integracyjny wyjazd. Sprawę opisała "Gazeta Wyborcza". Wszystko miało się dziać w zeszłym roku, kiedy dziewczyna zdecydowała się na wyprawę z przyszłymi koleżankami i kolegami z roku. Nikogo nie znała i nie udało jej się z nikim nawiązać bliższej relacji. Jedyną osobą, która poświęciła jej uwagę, był doktorant. Rozmawiał z nią, a potem - jak wyznaje - ocknęła się naga w jego pokoju.

- Nagle dziwnie się poczułam. Ocknęłam się na łóżku w jego pokoju. Byłam naga, moje ciuchy leżały porozrzucane wokół - mówi reporterowi gazety studentka I roku Uniwersytetu Warszawskiego. Doktorant, zapytany o te zdarzenia, ripostuje, że zgoda na seks była obopólna.

Uniwersytet Warszawski. Komisja zbada sprawę gwałtu na studentce. A informacje o narkotykach już były

Przed mężczyzną, pracownikiem naukowym wydziału Artes Liberales, miały ostrzegać nowe koleżanki inne studentki. Miał cieszyć się złą sławą, znany był z tego, że częstuje narkotykami i zaciąga do łóżka.

Studentka, która złożyła zawiadomienie do uczelnianej komisji, oskarża mężczyznę o gwałt. Nie była nietrzeźwa, ale w pewnym momencie poczuła się bardzo dziwnie i straciła świadomość. Gdy ją odzyskała, była naga, leżała w łóżku obok doktoranta. Nie była w stanie - jak twierdzi - walczyć. - Gwałcił mnie do rana, aż jego współlokator zaczął dobijać się do drzwi. Wtedy kazał mi się szybko ubrać, zaprowadził mnie do mojego pokoju, wepchnął do łazienki i zrobił to jeszcze raz - miała wyznać kobieta.

Twierdzi także, że konsekwencje tego zdarzenia odczuwa do dziś. Nie mogła poradzić sobie z traumą. Nie zawiadomiła policji ani rodziny. Próbowała kontaktować się z mężczyzną i usiłowała uzyskać od niego wyjaśnienia, jednak znów skończyło się na zbliżeniu.

Dopiero po tym, jak odczuła ogromny spadek samopoczucia, zdecydowała się na wizytę u psychiatry i dostała leki. Na początku roku o gwałcie zawiadomiła konsultantkę ds. przemocy seksualnej na UW.

Jak dowiedziała się gazeta, do władz Uniwersytetu Warszawskiego docierały już inne niepokojące sygnały dotyczące tego doktoranta, a komisja dyscyplinarna prowadzi wobec niego postępowanie w sprawie posiadania środków odurzających i obrotu nimi. Sprawa jest w toku, jednak nie postawiono w niej jeszcze zarzutów o gwałt. Te będą rozpatrywane w kolejnych etapach, jak wyjaśnia rzeczniczka UW.

Wyjazd integracyjny. Zła sława doktoranta. Koleżanki ostrzegały

Do sprawy włączyli się w czwartek aktywiści ze Studenckiego Komitetu Antyfaszystowskiego. "Do władz wydziału Artes Liberales oraz całego Uniwersytetu Warszawskiego. Apelujemy o natychmiastowe wszczęcie postępowania dyscyplinarnego w związku z zarzutami przemocy seksualnej i jak najszybsze zawieszenie" - napisali w mediach społecznościowych studenci, podając personalia doktoranta. "Opieszałość uczelni nie może skutkować ryzykiem utraty zdrowia i poczucia bezpieczeństwa przez studentki" - zauważyli aktywiści, stając w obronie koleżanki.

Doktorant twierdzi, że niewiele pamięta z tamtego wyjazdu integracyjnego. Nie wyklucza, że uprawiał seks z jedną z uczestniczek, nie zaprzecza też, że mógł mieć ze sobą narkotyki, ale nie podawał ich innym osobom. Zakłada, że kobieta mogła być pod wpływem alkoholu. Zaprzecza, że doszło do przemocy. Według niego do tamtych wydarzeń doszło za obopólną zgodą.

Zobacz także
Komentarze (0)