"Szukam cioci. Była w czterech domach dziecka, po wojnie słuch po niej zaginął". Wzruszający apel siostrzeńca
- Od kilku lat szukam swojej cioci, która urodziła się przed wojną w Warszawie. Została adoptowana w wieku 10 lat. Nikt nie wie, gdzie dzisiaj mieszka, ani jakie ma nazwisko - napisał do redakcji WawaLove Nikołaj Korgol - Sowiński, student Uniwersytetu Warszawskiego. Szuka Franciszki Urawskiej, która ma dzisiaj 78 lat.
05.01.2018 | aktual.: 05.01.2018 12:44
Nikołaj studiuje historię Związku Radzieckiego. Jest zafascynowany przeszłością swojej rodziny. Od pięciu lat tworzy drzewo genealogiczne. - Znalazłem już około 1000 osób, nasze korzenie sięgają XVII wieku - chwali się w rozmowie z naszą reporterką.
Dwa lata temu natrafił na lukę w historii rodziny. Brakuje w niej jednej osoby. - W 1939 roku w Szpitalu Dzieciątka Jezus na Nowogrodzkiej na świat przyszły dwie moje ciocie. Ich mama od razu oddała je do domu dziecka na tej samej ulicy. Była panną, a w domu się nie przelewało. Jedna z dziewczynek, Marianna, zmarła jak miała pół roku. Postanowiłem odnaleźć tę drugą - opowiada WawaLove Nikołaj.
Siostrzeniec rozpoczął swoje poszukiwania od odwiedzin domu dziecka na Nowogrodzkiej. - Dowiedziałem się, że ciocia mieszkała w czterech domach dziecka na terenie Warszawy. W ostatnim, który znajduje się przy metrze Marymont, została adoptowana. Miała wtedy 10 lat. Niestety, nie wiadomo, kto ją adoptował - ubolewa chłopak.
Nikołaj przejrzał setki dokumentów w stołecznych urzędach i parafiach. Nigdzie jednak nie znalazł aktu urodzenia cioci, ani informacji o jej nowych rodzicach. - Pisałem dosłownie wszędzie. Byłem nawet w urzędzie Hanny Gronkiewicz-Waltz. Niestety, nie ma dokumentów, które pozwoliłyby mi odkryć tę tajemnicę. Posiadam tylko odpis dokumentu z pierwszego domu dziecka poświadczający, że dziewczynki zostały tam przyjęte.
W Centrum Pomocy Rodzinie w Warszawie Nikołaj usłyszał, że w dokumentach nie pojawia się nazwisko osób, które ją adoptowały. - W rodzinie krąży pogłoska, że kiedyś zaadoptował ją lekarz z Saskiej Kępy. Kontaktowałem się z różnymi osiedlowymi forami na Facebooku. Rozpowszechniłem informację, ale nikt się nie zgłosił - mówi siostrzeniec.
Co się stało z matką Franciszki i Marianny? - dopytuję.
- Zmarła w 1994 roku w miejscowości pod Warszawą. Przez całe życie mówiła, że nie ma dzieci - odpowiada.
Nikołaj nie obawia się reakcji cioci. - Miała ok. 10 lat kiedy została adoptowana, więc jest świadoma tej sytuacji - mówi i dodaje: - Nie szukam jej dla spadku czy rozdrapywania starej historii. Chciałbym powiedzieć, że ma siostrę, zawieźć na grób jej mamy, pokazać jej zdjęcie. I porozmawiać.