Kolejny alarm bombowy w metrze. "Chciał sprawdzić reakcję policjantów"
38-latkowi może grozić kara do 8 lat pozbawienia wolności.
Do kolejnego alertu bombowego doszło dziś w nocy na stacji metra Ratusz Arsenał. Policjanci otrzymali zgłoszenie o tym, że znajduje się tam materiał wybuchowy. Alarm okazał się fałszywy, za co sprawcy może grozić nawet 8 lat pozbawienia wolności.
Do zdarzenia doszło ok. godz. 2.00 w nocy. Funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie o bombie na stacji metra Ratusz Arsenał. Na miejscu pojawili się specjaliści, którzy sprawdzili teren pod kątem pirotechnicznym. Jak się okazało był to fałszywy alarm, który został wywołany prawdopodobnie przez pijanego, 38-letniego mężczyznę. Wszystko wskazuje na to, że podejrzany usłyszy zarzut wywołania fałszywego alarmu.
Chciał sprawdzić czujność policjantów
Zatrzymany w okolicach stacji metra Ratusz Arsenał Krzysztof L. podczas rozmowy z policjantami stwierdził, że "chciał tylko sprawdzić reakcję funkcjonariuszy". 38-latek został zatrzymany do wyjaśnienia. Mężczyzna w tym czasie miał 2,3 promila alkoholu w organizmie.
Policjanci prowadzą obecnie czynności związane z przesłuchaniem podejrzanego. Jeśli potwierdzą się przypuszczenia funkcjonariuszy, "żartownisiowi" grozić może kara nawet do 8 lat więzienia.
Przeczytaj też: Spotkanie z Dawidem Podsiadło na Uniwersytecie Warszawskim