"Gdzie rośnie głupota?" - pyta czytelnik w liście
Radni pytają prezydent o szczaw i mirabelki. Oburzyło to jednego z naszych czytelników
Dostaliśmy od naszego czytelnika ciekawy list. Publikujemy go w całości.
"Reprezentacje radnych PiS, Ruchu Palikota i Wspólnoty Samorządowej przygotowali interpelację skierowaną do prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. - czytam w mediach. Domagają się, by prezydent stolicy udostępniła mieszkańcom mapę nasypów kolejowych porośniętych szczawiem.****
Zwracamy się do pani z prośbą o sporządzenie i udostępnienie do publicznej wiadomości mapy rozmieszczenia nasypów kolejowych i drogowych porośniętych szczawiem oraz sadów i zadrzewień owocowych ze szczególnym uwzględnieniem śliwek mirabelek – napisali radni.
Prawdopodobnie to reakcja opozycji na słynną już wypowiedz posła PO Stefana Niesiołowskiego o jedzeniu szczawiu i śliwek. Prawdopodobnie, bo właściwie nie wiadomo co Warszawa ma z tym wspólnego. Maciej Maciejowski ze Wspólnoty Samorządowej, współautor interpelacji tłumaczy to tak:
W związku z nowatorskimi metodami Platformy jakimi chce walczyć z niedożywieniem dzieci oczekujemy, że prezydent Warszawy, jako wiceprezes PO, dostosuje się do tej polityki. - Stworzenie takiej mapy wydaje się koniecznością chwili, w kontekście ostatnich podwyżek opłat i podatków wpływających na koszt życia w stolicy – dodaje radny Marcin Rzońca z Ruchu Palikota.
Prezydent Warszawy ma obowiązek odpowiedzieć na tę interpelację w obowiązującym trybie. Nie może zignorować takiego pisma, choćby nie wiem jak idiotyczne było. Więc urzędnicy gabinetu pani prezydent będą musieli się tym zająć.
Radni, którzy stworzyli tę interpelację po raz kolejny zapomnieli chyba po co zostali wybrani i kogo reprezentują. Zapomnieli też, że są tylko naszymi urzędnikami, którzy za nasze pieniądze maja się zajmować istotnymi dla stolicy sprawami. Urządzanie politycznej hucpy raczej do nich nie należy. Warszawiacy mają wielkie poczucie humoru i na pewno niejeden uśmiechnął się czytając tę nietypową interpelację. Tyle, że* szlag trafia, jeśli się pomyśli, że właśnie tym zajmują się teraz urzędnicy miejscy. Bo muszą. Bo kilku posłów zdecydowało się w oficjalnym trybie na pisanie głupot* - inaczej tego nie potrafię nazwać.
Gdzie rośnie głupota? - mógłby zapytać ktoś złośliwy. Ja mam inna propozycję:
W stolicy bardzo popularny jest komediowy stand-up na Chłodnej. Stojący na scenie satyrycy-amatorzy próbują rozśmieszyć publiczność. Może to jest miejsce dla autorów interpelacji? Można gadać do woli, rozśmieszać ludzi, a jeśli ktoś jest naprawdę dobry w rozśmieszaniu, może wyruszyć nawet w trasę po całej Polsce. I pokazać jaki to on jest śmieszny. Tyle, że nie wiadomo czy autorzy pisma się do tego nadają, bo są radnymi, a stand-up to jednak ciężka praca.
Proponuję zatem by* stworzyć Listę Głupich i Niepotrzebnych Interpelacji Marnujących Czas i Pieniądze Warszawskich Wyborców.* Koniecznie należy dodać do niej nazwiska posłów, którzy je wystosowali.
Taka lista na pewno by się przydała przy najbliższych wyborach".
Warszawski wyborca.
(pogrubienia pochodzą od redakcji)