19‑latek postrzelił współlokatora. "Nie tolerował kolegi"
Warszawscy policjanci zatrzymali 19-latka, który miał postrzelić swojego byłego współlokatora z broni pneumatycznej. Funkcjonariusze sądzą, że "prawdopodobnie nie tolerował swojego znajomego i miał do niego pretensje z czasu wspólnego mieszkania".
07.02.2019 | aktual.: 07.02.2019 15:11
Mundurowi z Wilanowa zostali wezwani na interwencję 4 lutego około godz. 23:00. Gdy dotarli na miejsce, przed budynkiem czekał na nich mężczyzna z raną podbródka. Twierdził, że został postrzelony z pistoletu przez swojego dawnego współlokatora.
Tego dnia poszkodowany miał zabrać z mieszkania resztę swoich osobistych rzeczy. 20-latek przyjechał ze swoim starszym o rok kolegą. Hubert G. nie wpuścił jednak ich do mieszkania. Zamiast tego wyszedł na korytarz z rewolwerem w ręku i... strzelił.
Pierwszy pocisk trafił eks-współlokatora w tułów, jednak gruba kurtka uchroniła mężczyznę przed urazem. Zauważył to napastnik, więc strzelił ponownie. Tym razem wycelował w twarz. Gumowa kula raniła 20-latka w podbródek.
Hubert G. przyznał się po tym zdarzeniu policjantom, że faktycznie strzelił do znajomego. Swoje zachowanie tłumaczył działaniem w obronie własnej. Według ustaleń funkcjonariuszy, nastolatek miał żywić głęboką antypatię do kolegi, z którym kiedyś dzielił mieszkanie. Pojawienie się w progu byłego współlokatora przelało czarę goryczy.
"Został zatrzymany i przewieziony do policyjnego aresztu. Pneumatyczny rewolwer został zabezpieczony jako dowód w sprawie. Pokrzywdzony natomiast zgłosił się do szpitala, gdzie chirurg założył mu pięć szwów" - informuje asp. szt. Robert Koniuszy z Komendy Rejonowej Policji Warszawa II.
Po oględzinach rany lekarz stwierdził, że stan pacjenta nie wymaga hospitalizacji. Zatrzymany na dwie doby w policyjnym areszcie 19-latek usłyszał natomiast zarzuty "narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu". Grożą mu za to nawet trzy lata więzienia.
Źródło: Komenda Stołeczna Policji
Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl
Zobacz także: Ryszard Kalisz, obrońca Stefana Niesiołowskiego, broni swojego klienta