Wałęsa: związki zawodowe i biskupi mi się nie podobają!
- Rola związków zawodowych mi się nie podoba! Biskupi mi się nie podobają! Na świętowanie nie mam więc ochoty - tak Lech Wałęsa wyjaśnia w rozmowie z "Polską The Times" powody rezygnacji z udziału w obchodach 30-lecia Solidarności.
31.08.2010 | aktual.: 31.08.2010 10:29
- Nie będzie mnie tam, bo nie mam mocy, by parę spraw poprawić, a burzyć bym nie chciał - mówił były prezydent odnosząc się do wtorkowych uroczystości w Stoczni Gdańsk. Jak dodał, zawsze postępował zgodnie z wewnętrznym przekonaniem, a teraz takiego przekonania nie ma.
Dopytywany, czy denerwuje się przed wtorkowym wyrokiem sądu w sprawie, jaką wytoczył Krzysztofowi Wyszkowskiemu za wypowiedź, że Wałęsa był TW "Bolkiem", były prezydent odparł: znam swoje zasługi.
- Wiem, że to ja prowadziłem ten bój o Polskę, ale czy sprawiedliwość zawsze jest po właściwej stronie? Czy objawi się dopiero na Sądzie Ostatecznym? Czasem zadaję sobie pytanie, czy warto było walczyć? - ujawnił Wałęsa.
"Dałbym godzinę na usunięcie krzyża"
Odnosząc się do sprawy krzyża na Krakowskim Przedmieściu, powiedział, że gdyby był prezydentem zrobiłby z tym porządek. - Powiedziałbym: Kochani, mamy tu już jeden pomnik księcia Józefa Poniatowskiego, drugi się nie zmieści. Chcecie pomnika, to zastanówmy się wspólnie, gdzie mógłby stanąć. Natomiast na szantaż krzyżem nie pozwolę. Daję godzinę na jego usunięcie.
Pytany, czy zdecydowałby się na użycie siły, zaznaczył, że "prawo trzeba egzekwować". - Państwo nie może ustępować przed grupką ludzi, którzy reprezentują tylko siebie. Jeśli nie przemawia siła argumentów, to należy użyć argumentu siły - podkreślił Wałęsa.
Zapytany, dlaczego krytykuje biskupów, chociaż zawsze podkreślał, że jest wiernym synem Kościoła, Wałęsa odpowiada : Ale jeśli biskupi nie potrafią podjąć decyzji? Boją się komukolwiek narazić. Mówią, że krzyż nie jest sprawą Kościoła! Tego nie rozumiem. Nie obrażam się na Pana Boga. Wiara jest dla mnie najważniejsza, ale ludzie... Nie zawsze zachowują się właściwie.