ŚwiatW DR Konga wybuchła nowa wojna

W DR Konga wybuchła nowa wojna

Wojna upodobała sobie zieloną krainę Kiwu, położoną na wschodzie DR Konga, nad brzegami jezior Kiwu i Tanganika. Przerywana tylko na chwilę krótkotrwałymi rozejmami, wybuchła właśnie na nowo. Walki rozgorzały, gdy władze w Kinszasie wydały list gończy za dawnym rebeliantem (i niedawnym sojusznikiem) Bosco "Terminatorem" Ntagandą.

W DR Konga wybuchła nowa wojna
Źródło zdjęć: © AFP | Junior D.Kannah

11.05.2012 | aktual.: 11.05.2012 08:59

Wywołali ją w kwietniu dezerterzy z rządowego wojska, niemal wszyscy wywodzący się z ludu Banyamulenge, kongijskich Tutsich, których władze z Kinszasy posłały właśnie do pacyfikowania niedobitków partyzanckich ugrupowań, błąkających się wciąż we wschodnich prowincjach Kiwu-Południe i Kiwu-Północ. Kiedy wybuchła rebelia, rząd przerwał ofensywę "Amani leo - Pokój już dziś" i nakazał żołnierzom ścigać i rozbić buntowników.

Według rządu z Kinszasy, rebelię wywołał i dowodzi nią Bosco Ntaganda, dawny partyzancki komendant, który w r. 2009 złożył broń w zamian za włącznie go wraz z jego ludźmi do rządowego wojska. Ntaganda, choć ścigany od 2006 r. przez Międzynarodowy Trybunał Karny z Hagi za wojenne zbrodnie, nie tylko został przyjęty do wojska, ale otrzymał stopień generała w tworzonym przez ONZ rządowym wojsku. Dostał też kwaterę w Gomie, stolicy prowincji Kiwu-Północ i stanowisko dowódcy rządowych oddziałów na wschodzie. Mimo protestów działaczy praw człowieka i żądań międzynarodowego trybunału, kongijski prezydent Joseph Kabila odmawiał wydania Ntagandy do Hagi. Tłumaczy, że pokój i pojednanie w Kongu ważniejsze są niż sprawiedliwość i ukarania zbrodni.

Największa wojna współczesnej Afryki

Wojna na wschodzie Konga wybuchła w r. 1996, gdy miejscowi Tutsi, wspierani przez rządzone przez Tutsich Rwandę i Burundi, a także zaprzyjaźnioną z nimi Ugandę, wywołali zbrojną rebelię przeciwko rządzącemu wówczas w Kinszasie prezydentowi Mobutu Sese Seko. Szacuje się, że w blisko 10-letniej wojnie z przełomu wieków, od kul, z chorób i głodu mogło zginąć nawet do 4-5 mln ludzi. Dopuszczano się na niej najgorszych zbrodni, a wspierając rząd lub rebeliantów, uczestniczył w niej z tuzin afrykańskich państw, co sprawiło, że kongijską wojnę nazwano największą wojną współczesnej Afryki. Przerwała ją dopiero interwencja ONZ, która postanowiła wysłać do Konga najliczniejsze w swojej historii wojska pokojowe.

Czytaj więcej o Mobutu Sese Seko: Prezydent, który ukradł 5 mld dolarów.

Ale nawet mimo obecności cudzoziemców, walki na wschodzie Konga wybuchały raz za razem. Miejscowi Tutsi wciąż narzekali na dyskryminację, a Rwanda wykorzystywała ich gniew, by wymuszać ustępstwa na Kinszasie, a także łupić kongijski wschód z cennych minerałów.

Pokój z buntownikami

W 2008 r. wspierany przez Rwandę komendant Laurent Nkunda omal zdobył Gomę i ogłosił secesję Kiwu. Właśnie wtedy Kinszasa zgodziła się zawrzeć z buntownikami pokój, wcielić ich do rządowego wojska i zostawić im pod kontrolą wschód kraju. Nkunda złożył broń i zgodził się wyjechać do Rwandy, gdzie do dziś jest przetrzymywany w areszcie domowym. Bosco Ntaganda, znany pod partyzanckim przydomkiem "Terminatora", był szefem sztabu i zastępcą Nkundy.

W zamian za rządy w Kiwu, dzięki którym Ntaganda stał się bogaczem, byli partyzanccy komendanci zapewniali Kabili głosy na wschodzie kraju podaczas wyborów prezydenckich w 2006 r., a także jesienią zeszłego roku.

List gończy za "Terminatorem"

Wojna wybuchła w kwietniu, gdy Kabila - czy to naciskany przez Zachód, czy chcąc się pozbyć kłopotliwego, politycznego dobrodzieja - kazał aresztować Ntagandę i wydać go Hadze. W marcu, trybunał w Hadze skazał już innego wroga Kabili, dawnego watażkę Thomasa Lubangę, a w kolejce na proces czeka były wiceprezydent i rywal Kabili do władzy Jean-Pierre Bemba.

Na wieść o rozesłaniu listów gończych za Ntagandą, z rządowego wojska natychmiast zdezerterowali dawni podkomendni "Terminatora". By go bronić, ruszyli w kierunku zielonego płaskowyżu Masisi, gdzie ma swoją farmę. W tym tygodniu dezerterzy ogłosili, że zakładają nową partyzantkę pod nazwą Ruchu 23 Marca (tego dnia w r. 2009 zawarli pokój z Kabilą).

Dowódcy nowej rebelii zapewniają, że nie mają nic wspólnego z Ntagandą, a wywołali bunt przeciwko ich dyskryminacji w wojsku i fatalnym warunkom służby. Rwanda przysięga, że z najnowszą rebelią na wschodzie Konga nie ma nic wspólnego.

Trwające od miesiąca walki spowodowały, że z kongijskiego wschodu popłynęła do Rwandy nowa, licząca już ponad 20 tysięcy ludzi rzeka uchodźców. Dowódcy rządowego wojska twierdzą, że zajęli Mushaki i farmę Ntagandy, a wkrótce rozbiją rebeliantów i pojmą samego "Terminatora". Buntownicy tylko wyśmiewają podobne przechwałki, a sami wycofują się do leżącego nad granicą z Rwandą i Ugandą, u podnóża Ruwenzori, parku narodowego Virunga, najstarszego w całej Afryce i uznawanego przez UNESCO za pomnik Światowego Dziedzictwa Ludzkości.

Wojciech Jagielski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)