USA podejmują wyzwanie na morzu. Stworzą broń, która przewyższy odpowiedniki Chin i Rosji
Pentagon coraz bardziej obawia się nowych rakiet przeciwokrętowych rozwijanych przez konkurencyjne mocarstwa, zwłaszcza chińskich pocisków balistycznych niedwuznacznie nazywanych niszczycielami lotniskowców. Dlatego pracuje nad własnymi rakietami, dzięki którym marynarka wojenna i siły powietrzne Stanów Zjednoczonych będą mogły zwalczać cele odległe nawet o tysiąc kilometrów - pisze "Polska Zbrojna".
21.10.2012 13:30
W ostatnich latach Pentagon coraz częściej podkreśla potrzebę przygotowania amerykańskich sił zbrojnych do prowadzenia działań na rozległych obszarach Pacyfiku. Obrona regionalnych sojuszników Stanów Zjednoczonych oraz zapewnienie swobody i bezpieczeństwa żeglugi na wodach międzynarodowych wymagają wspólnego zaangażowania ich marynarki wojennej i sił powietrznych.
W koncepcji bitwy powietrzno-morskiej (Air-Sea Battle) kluczową rolę odgrywają amerykańskie lotniskowce oraz lotnictwo operujące z amerykańskich baz na Pacyfiku. Jednakże zapewnienie swobody działania amerykańskiej flocie wiąże się z koniecznością neutralizacji sił potencjalnych adwersarzy USA, i to w jak największej odległości od własnych jednostek. Tymczasem znajdujące się w arsenale Pentagonu rakiety przeciwokrętowe oraz taktyczne rakiety manewrujące powietrze-powierzchnia są starszymi konstrukcjami o krótkim, a co najwyżej średnim zasięgu, który mógłby okazać się niewystarczający do zwalczania przeciwnika w odległości bezpiecznej dla amerykańskich okrętów.
Niszczyciele lotniskowców
Ostrzeżeniem dla Pentagonu jest również kierunek, w jakim poszły zbrojenia wschodnich mocarstw. Chiny wprowadzają do uzbrojenia swoich niszczycieli typu 956E rosyjskie naddźwiękowe rakiety przeciwokrętowe 3M80 Moskit o napędzie rakietowo-strumieniowym. Jest to najszybsza tego rodzaju broń na świecie. Na dużej wysokości osiąga prędkość rzędu 3 machów, a na niewielkiej - 2,2 macha. Państwo Środka pracuje też nad przeznaczonymi do zwalczania okrętów rakietami balistycznymi DF-21, które w tamtejszych mediach niedwuznacznie nazywane są niszczycielami lotniskowców.
Z kolei Indie wspólnie z Rosją zbudowały naddźwiękową rakietę przeciwokrętową PJ-10 BrahMos, która rozwija prędkość 2,8 macha. Do hinduskiej armii trafiła zarówno jej wersja morska, jak i lądowa. Opracowywany jest też lotniczy wariant rakiety BrahMos, a plany zakładają uzbrojenie w nią również indyjskich okrętów podwodnych. Broń ta trafi także do rosyjskiej marynarki wojennej.
Maksymalny zasięg rakiet Moskit wynosi 120 kilometrów, a BrahMos - około 300, i nie jest większy niż amerykańskich rakiet przeciwokrętowych typu AGM-84 Harpoon (w zależności od wersji od 90 do 315 kilometrów) czy AGM-84K SLAM-ER (280 kilometrów). Problemem jest ich prędkość lotu - około trzy razy większa niż rakiet Harpoon, co skraca do minimum czas reakcji atakowanej jednostki. Odpowiedzią na przewagę pod względem prędkości może być zwiększenie dystansu, z którego można skutecznie zaatakować przeciwnika.
Odlotowe projekty
Amerykański program budowy wspólnej rakiety powietrze-powierzchnia AGM-158 JASSM (Joint Air-to-Surface Standoff Missile) ruszył w 1995 roku. JASSM to poddźwiękowy, ważący 975 kilogramów pocisk, którego kształt zapewnia tak zwaną niską obserwowalność radarową.
Pentagon zamówił 1,2 tysiąca takich rakiet, które mogą być przenoszone przez takie samoloty, jak F-15E, F-16, F/A-18, B-52H, B-1B oraz B-2A.
Program okazał się jednak nie do końca udany. Rakiety zaczęły wchodzić do uzbrojenia USAF w 1999 roku, ale dopiero dziesięć lat później uznano je za dopracowane. Najwięcej problemów sprawiały instalacja elektryczna oraz zapalniki. Producent - Lockheed Martin - na własny koszt musiał wprowadzać wszystkie poprawki. W tym czasie z programu wycofała się US Navy, która wolała kupić sprawdzone rakiety AGM-84K SLAM-ER. Żadna JASSM nie została jeszcze użyta bojowo. Kilka lat po rozpoczęciu produkcji seryjnej tych rakiet Pentagon uznał, że ich zasięg - około 370 kilometrów - może być jednak w wielu sytuacjach niewystarczający. W 2002 roku rozpoczął się program budowy wersji dalekiego zasięgu, którą oznaczono jako AGM-158B JASSM-ER (JASSM – Extended Range). Konstrukcja ta w 70 proc. jest taka sama jak JASSM, a elektronika - w 95 proc. Obie rakiety mają takie same rozmiary oraz masę.
Jednakże w JASSM-ER zastosowano nowy silnik turbowentylatorowy Williams International F107-WR-105, który zastąpił oryginalny turboodrzutowy Teledyne CAE J402-CA-100. Nowy napęd jest dużo bardziej oszczędny, dzięki czemu zasięg JASSM-ER wynosi aż 925 kilometrów.
Produkcja wstępnej partii rakiet rozpoczęła się w zakładach Lockheeda w styczniu 2011 roku. Rakieta przeszła pomyślnie 10 z 11 testów i wstępnie została zakwalifikowana do przenoszenia przez bombowce B-1B. Docelowo może być używana przez wszystkie samoloty amerykańskie, które da się uzbroić w rakiety JASSM, oprócz F-35, ponieważ jego luki kadłubowe są o kilkanaście centymetrów za długie. Nie wyklucza to jednak możliwości podwieszenia rakiet na pylonach podskrzydłowych. Pełną gotowość operacyjną JASSM-ER mają osiągnąć w 2013 roku.
W czerwcu 2012 roku w ramach wartego 242,6 miliona dolarów kontraktu USAF złożyły zamówienie na dziesiątą partię rakiet JASSM oraz na drugą, wstępną partię JASSM-ER, odpowiednio 191 i 30 sztuk. Lockheed Martin wyprodukował już około 1,1 tysiąca rakiet JASSM, a docelowo ma być 4,9 tysiąca egzemplarzy obu wersji.
Nowa generacja
W 2009 roku US Navy oraz agencja zaawansowanych projektów obronnych DARPA rozpoczęły prace nad budową rakiet przeciwokrętowych nowej generacji - o bardzo dużym zasięgu, z odpornym na zakłócenia wielomodułowym systemem naprowadzania oraz możliwością autonomicznego działania. Początkowo nowa rakieta, nazwana LRASM (Long Range Anti-Ship Missile), miała być budowana w dwóch wersjach: LRASM-A (manewrująca, poddźwiękowa, napędzana silnikiem turbowentylatorowym, trudno wykrywalna dla radarów, podobna konstrukcyjnie do JASSM-ER) i LRASM-B (wystrzeliwany z okrętów naddźwiękowy pocisk o napędzie strumieniowym Ramjet).
Producentem prototypów obu wersji miała być firma Lockheed Martin. Ostatecznie jednak w styczniu 2012 roku z powodów finansowych program ograniczono do budowy wersji LRASM-A, którą nazwano po prostu LRASM. Lockheed Martin podpisał kontrakt na budowę prototypu rakiety o wartości 157 milionów dolarów. Podwykonawcą odpowiedzialnym za czujniki oraz awionikę jest firma BAE Systems.
LRASM ma być przystosowana do wystrzeliwania z pionowych silosów okrętowych typu Mk 41 VLS (Vertical Launch System), w które wyposażone są niszczyciele, krążowniki oraz okręty podwodne. Będzie również przenoszona przez myśliwce pokładowe oraz myśliwce i bombowce USAF. Nie wiadomo jeszcze nic o jej zasięgu, z pewnością jednak nie można brać pod uwagę mniejszego niż rakiet JASSM-ER.
Nowa broń ma być platformą zdolną do jak najbardziej autonomicznego działania w warunkach bojowych. Będzie wyposażona nie tylko w odporny na zakłócenia sygnału system GPS, lecz także w dwuzakresowe łącze danych, radar zdolny do wykrywania jednostek nawodnych (a także wspomagający nawigację) oraz czujnik elektrooptyczny działający w każdych warunkach atmosferycznych, służący do identyfikacji celu oraz precyzyjnego naprowadzania w ostatniej fazie ataku.
DARPA przewiduje, że pierwsze testy w locie rakiety LRASM zostaną przeprowadzone w 2013 roku, później odbędzie się sprawdzian na okrętach US Navy. Jej wprowadzenie do służby planowane jest na 2015 rok.
Paweł Henski, "Polska Zbrojna"