Ukraińska kontrofensywa w obwodzie sumskim. "Teraz tam jest przepychanka"
Ukraińskie siły zbrojne przeprowadziły skuteczną kontrofensywę w obwodzie sumskim, odzyskując kilka miejscowości. - Teraz tam jest przepychanka. Żadna ze stron w obwodzie sumskim obecnie nie ma sił, żeby zyskać zdecydowaną przewagę. Chociaż w tej chwili, gdybym miał oceniać, to wahadło jest lekko w stronę ukraińską – ocenia płk. rez. Piotr Lewandowski.
Ukraińska kontrofensywa w obwodzie sumskim przyniosła zmiany na froncie. Dzięki skutecznym działaniom, w tym atakom dronów i operacjom małych grup piechoty, udało się odzyskać kilka miejscowości. Jak podaje "The New York Times", te działania osłabiły rosyjską narrację o nieuchronności porażki Kijowa.
O sukcesie w obwodzie sumskim informował również prezydent Wołodymyr Zełenski. Jak przekazał, rosyjska operacja ofensywna na Sumy została całkowicie udaremniona przez ukraińskie siły zbrojne. Mimo że walki w regionie przygranicznym nadal trwają, Rosjanie stracili zdolności ofensywne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wielkie manewry NATO w Polsce. "Musimy wygrać tę wojnę"
Jak podaje "The Wall Street Journal", po wyparciu ukraińskich oddziałów z obwodu kurskiego Rosja sformowała 50-tysięczną grupę, która ruszyła na Sumy. Według ukraińskich żołnierzy atakujący trzykrotnie przewyższali obrońców pod względem liczebnym. "Ich główną strategią jest zmęczyć nas swoją przewagą" — mówił dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy Aleksander Syrski.
Miasto ma znacznie strategiczne — utworzenie wokół niego strefy buforowej utrudniłoby Kijowowi przeprowadzanie ataków na terytorium Rosji. Miejscowość leży w północno-wschodniej Ukrainie i jest oddalona o 25 km od granicy z Federacją Rosyjską, co czyni ją szczególnie narażoną na ataki zza granicy.
Rosyjskie wojska zaczęły wkraczać do obwodu sumskiego w kwietniu br., po tym, jak Władimir Putin wezwał do utworzenia "strefy buforowej" wzdłuż granicy. Było to następstwem oświadczeń Kremla o tym, że siły ukraińskie całkowicie wycofały się z wcześniej okupowanych obszarów w rosyjskim obwodzie kurskim.
- Rosjanie nie mieli tam nigdy tak dużych sił jak się mówiło. W momencie, kiedy Ukraińcy przenieśli tam rezerwy i ustabilizowali obronę, Rosjanie stanęli przed alternatywą. Albo wzmocnić zgrupowanie, albo zrezygnować z prób dotarcia w pobliże Sum i wysiłek przenieść gdzieś indziej. I wybrali wariant drugi – mówi płk rez. Piotr Lewandowski, były dowódca bazy wojskowej w Redzikowie i weteran misji wojskowych w Iraku i Afganistanie.
I jak dodaje, Rosjanie nie wzmocnili ugrupowania, tylko wręcz je osłabili i obecnie jedynie próbują wiązać ukraińskie siły w obwodzie sumskim.
- Ukraińcy to usiłują wykorzystać, żeby całkowicie przejąć inicjatywę, ale chyba mają za mało sił. Teraz jest tam przepychanka. Żadna ze stron w obwodzie sumskim obecnie nie ma sił, żeby zyskać zdecydowaną przewagę. Chociaż w tej chwili, gdybym miał oceniać, to wahadło jest lekko w stronę ukraińską – ocenia były wojskowy.
I jak przypomina, trzeba pamiętać, że Rosjanie równocześnie atakują na Zaporożu.
- Nie ze strony linii, która przecina Zaporoże, tylko ze strony Donbasu, w kierunku Wełykiej Nowosiłki. I wdzierają się do obwodu dnipropietrowskiego równocześnie. Na obu tych kierunkach zdymisjonowano dwóch ukraińskich dowódców korpusów. Zapewne właśnie za to, że dopuścili do tego, że Rosjanie wdarli się do tych dwóch obwodów – komentuje rozmówca WP.
W jego ocenie, armia Putina z racji bliskiego położenia z granicą z Rosją z obwodu sumskiego chciała zrobić strefę buforową i miała w planach dotrzeć na tyle blisko Sum, by zagrozić miastu bezpośrednim ostrzałem artylerii.
- Tylko że nie mieli tylu sił, żeby szturmować Sumy. Ale początkowo wykorzystywali to, że Ukraińcy tam mieli nieduże jednostki. Część nich wycofała się z obwodu kurskiego i wymagała reorganizacji. A Rosjanie wypchnęli Ukraińców z obwodu kurskiego i poszli za ciosem – mówi Lewandowski.
I jak podkreśla, najbardziej niepokojąco jest obecnie na froncie, na kierunku łymańskim, kilkaset kilometrów oddalonym od obwodu sumskiego.
- Rosjanie z dwóch głównych kierunków zbliżają się do Łymania, który od 2022 roku broni się i stawia opór. Upadek Łymania w zasadzie głęboko zagrozi Siewierskowi i zbliżą się do Słowiańska od zupełnie drugiej strony. Ma to znaczenie operacyjne, a może w pewnym momencie mieć nawet strategiczne. Bo stamtąd Rosjanie mogą wyprowadzić uderzenie na tyły Siewierska, który jest mocno naciskany. Mogą także zaatakować Słowiańsk – ocenia były wojskowy.
Lewandowski dodaje też, nie wiemy jeszcze, czy Rosjanie nie przeniosą punktu ciężkości z centralnego Donbasu na zachodnio-północną część rejonu.
- Mogłoby to oznaczać spory problem dla Ukrainy. W centralnym Donbasie, czyli tam, gdzie mieli główne skupienie, tzw. punkt ciężkości, idzie im w tej chwili najsłabiej – kończy rozmówca WP.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski