Trafili w czuły punkt Rosjan. Niesamowite, jak ich "ograli"
Według byłego dowódcy sił USA w Europie gen. Bena Hodgesa, ukraińskie wojsko na froncie jest jak MacGyver i pokazuje, że potrafi zrobić zaskakujący użytek z tego, co ma do dyspozycji. Jako przykłady podaje się nowoczesne rodzaje broni, które musiały być zintegrowane z ukraińskim, często postsowieckiem sprzętem. – Armia ukraińska posiada duże zdolności wykorzystywania tego, co otrzymuje na bieżąco. Duży udział ma w tym NATO, które odpowiednio wyszkoliło Ukraińców – mówią nam eksperci.
08.09.2022 | aktual.: 08.09.2022 12:09
Kultowy amerykański serial "MacGyver" miał swoją premierę w połowie lat 80-tych. Tytułowy bohater zagrany przez Richarda Deana Andersona był nietypowym agentem specjalnym. Nie używał broni palnej, a zadania wywiadowcze wykonywał przy pomocy własnej inteligencji, wiedzy oraz tego, co potrafił zbudować z przedmiotów codziennego użytku. To dzięki temu serial "MacGyver" trafił do kultury masowej. Powiedzenie "być jak MacGyver" oznacza "zrobić coś z niczego" i jest używane do dziś.
"Nowoczesna rakieta, postsowiecki samolot"
I właśnie do MacGyvera porównał ukraińskie wojska doświadczony wojskowy gen. Ben Hodges, który w przeszłości był szefem wojsk amerykańskich w Europie.
- Ukraińskie wojsko jest jak MacGyver i pokazuje, że potrafi zrobić zaskakujący użytek z tego, co ma do dyspozycji – powiedział w rozmowie z dziennikiem "The New York Times". Przykładem na pomysłowość ukraińskiej armii, jest przypadek amerykańskich rakiet przeciwradarowych powietrze-ziemia AGM-88 HARM, których nagrania zaczęły krążyć w mediach społecznościowych na początku sierpnia. Wywołało to zdziwienie, bowiem do tej pory myślano, że mogą być wystrzeliwane przez zachodnie myśliwce, a nie postsowieckie maszyny. Jak poinformował Pentagon, ukraińskie lotnictwo po prostu znalazło sposób, by zintegrować amerykańskie rakiety ze swoimi MiG-ami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdaniem płk Piotra Lewandowskiego, byłego weterana misji w Afganistanie i Iraku, armia ukraińska posiada duże zdolności wykorzystywania tego, co na bieżąco otrzymuje.
- Faktycznie jest to "MacGyver’owskie". Skoro w jednym miesiącu dostaną różny sprzęt z Zachodu, a w kolejnym już inny – to muszą go szybko zagospodarować i wdrożyć na polu bitwy. I to im się udaje. Mają zdolność szybkiej absorbcji. Biją tym Rosjan na głowę – ocenia w rozmowie z WP płk Piotr Lewandowski.
I jak zaznacza, nie byłoby to możliwe, bez wsparcia koncepcyjnego NATO.
- Na wojnie w Ukrainie, Amerykanie i Brytyjczycy zaangażowali najlepsze, koncepcyjne kadry jakie mają. Wygląda to na połączenie zdolności ukraińskich, która w dużej mierze wynika z "kozackiej improwizacji", z zachodnimi pomysłami. Daje to finalnie świetny efekt. Jestem przekonany, że u Rosjan nie ma to zastosowania. A podobne adaptacje są stałym elementem wojen – mówi nam płk Piotr Lewandowski.
"Był koń trojański, jest drewniany HIMARS"
W podobnym tonie wypowiada się Daniel Boćkowski, historyk, specjalista ds. bezpieczeństwa międzynarodowego i profesor Uniwersytetu w Białymstoku.
- To są stare jak świat elementy strategii wojennej. Wystarczy tylko przypomnieć słynnego konia trojańskiego. A teraz mamy drewnianą atrapę HIMARS-ów. Słabszy zawsze będzie korzystał z tego, co daje mu przewagę. Jeśli jest mądry, to tylko na tym zyska. A Ukraina zyskuje, bo wiedzę czerpie z NATO-wskiego wsparcia, które dostarcza na front rozpoznanie, wywiad cyfrowy, wsparcie logistyczne oraz sprzęt i uzbrojenie – mówi WP prof. Daniel Boćkowski.
Jego zdaniem, Ukraińcy świetnie i szybko adaptują zachodni sprzęt.
- Głównie dzięki temu, że po 2014 r. – pierwszych walkach o Donbas - zaczęli być szkoleni przez Sojusz, w tym Polskę. Dzięki temu zmieniła się kultura prowadzenia operacji wojennej przez Ukrainę. W większości wojen kluczem jest nauka. A Ukraina bardzo szanuje ludzi i sprzęt, dzięki czemu uczy się znacznie szybciej od Rosjan. Armia Putina prowadzi za to nawałnicę artyleryjską. Zapominają jednak o taktyce i rozpoznaniu. A ich oddziały nie są samodzielne – uważa prof. Daniel Boćkowski.
Według "The Washington Post", budując drewniane atrapy wyrzutni HIMARS - systemów stanowiących najcenniejsze cele dla rosyjskich sił - Ukraińcy sprowokowali Rosjan do zużycia kurczącego się arsenału precyzyjnych rakiet. Z kolei jak sugeruje Polska Agencja Prasowa, być może najbardziej spektakularnym, choć jednocześnie najbardziej tajemniczym przykładem adaptacji i kreatywności ukraińskich wojsk było zniszczenie bazy lotniczej Saki na Krymie, daleko za linią frontu i poza zasięgiem posiadanej przez Ukrainę broni.
Do dzisiaj nie wiadomo oficjalnie jak Ukraińcom udało się zniszczyć w ten sposób co najmniej dziewięć samolotów wroga. Nieoficjalnie mówiło się, że było to dzieło wojsk specjalnych, dokonane za pomocą rodzimych rozwiązań. Według cytowanego przez "The New York Times" przedstawiciela administracji USA, atak przeprowadzono z użyciem "zaimprowizowanej gamy broni, środków wybuchowych i taktyk".
"Progres na poziomie MacGyvera"
- W przypadku drewnianych HIMARS-ów, Ukraińcy trafili w czuły punkt Rosjan. I dokładają do tego świeże pomysł. Do tej pory nie wiemy, jakimi pociskami uderzali na Krym. I dobrze. Mają też w swoich szeregach elastycznych dowódców, zdolnych do reagowania na polu walki. I potrafią szybko wdrażać sprzęt, który jest potrzebny na poziomie operacyjnym – mówi Wirtualnej Polsce płk Piotr Lewandowski.
Według naszego rozmówcy, zdolność adopcji sprzętu przez ukraińskie wojska, wynika też z faktu, iż decyzje są podejmowane na niższym szczeblu.
- W armii Putina nie ma woli dowództwa, która by dawała swobodę niższym rangom oficerom. Inna sprawa, że jak dostawali swobodę, to się robił na froncie bałagan. Jak nie byli naciskani przez przełożonych, to wódka się lała strumieniami. I tyle z ich podejmowania decyzji było… - ocenia płk Lewandowski.
I jak dodaje, Ukraina w ostatnich dniach osiągnęła "progres na poziomie MacGyvera, przy okazji ofensywy wokół Chersonia".
- Ewidentnie był tam plan A, plan B i plan C. Plan A zakładał przełamanie rosyjskich linii, plan B wypychanie Rosjan, plan C całkowite odepchnięcie przeciwnika z zajętych terenów. Jeśli nie uda się im zrealizować planu B i C, Ukraińcy postanowią wrócić do początkowego pomysłu na ofensywę. Jest to całkiem dobrze zaplanowane – ocenia płk Piotr Lewandowski.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski