Ukraina: Bandyci oddali się w ręce milicji
Sprawcy napadu na bank w Niemczech uwolnili drugą zakładniczkę i oddali się w ręce ukraińskiej milicji.
03.04.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Wcześniej, uciekający bandyci przejechali ulicami Łucka. By nie dopuścić do tragedii, milicyjne samochody torowały drogę przez miasto. W pościgu uczestniczyło kilkadziesiąt samochodów, z powietrza trasę ucieczki bandytów śledził policyjny helikopter. Seat poruszał się z ogromną szybkościa około 200 km/h.
Ukraińska telewizja, powołując się na dane milicji, podała wcześniej, że bandyci minęli Łuck i w eskorcie 5 samochodów ukraińskiej milicji jechali w kierunku Równego.
Według telewizji, milicjanci czekali na kolejne tankowanie i być może tam podjąć chcieli próbę odbicia zakładniczki. Wiadomo, że jeden z bandytów, to Kurd, drugi - Rosjanin. Mają pistolety i granatnik.
Wcześniej Ukraina potwierdziła oficjalnie, że przejmuje pościg za bandytami. O godz. 11.55 (10.55 czasu polskiego) uciekający z Niemiec bandyci z zakładniczką na dużej szybkości przejechali punkt kontroli granicznej na przejściu Dorohusk-Jahodyn.
Jak oświadczył dyżurny inspektor Rusłan Własiuk strona ukraińska była wcześniej poinformowana o tej nadzwyczajnej sytuacji i bandytom przygotowano tzw. czystą drogę. Za srebrnym Seatem jechało sześć-siedem samochodów. Były to wozy policji niemieckiej, polskiej i ukraińskiej.
Jeszcze w Polsce, uciekła jedna z dwóch zakładniczek uprowadzonych przez przestępców. Kobieta uciekła podczas postoju na stacji benzynowej w miejscowości Piaski (woj. lubelskie).
Wykorzystała ona nieuwagę przestępców, kiedy na stacji paliw w okolicach Lublina tankowali paliwo. Kobietę zabrał policyjny radiowóz. Jest ona w szoku, udzielono jej pomocy medycznej i umożliwiono kontakt z rodziną w Niemczech.
W kilkugodzinnym pościgu przez Polskę brało udział kilkadziesiąt samochodów policyjnych i śmigłowiec "Kania".
We wtorek wieczorem trzej uzbrojeni bandyci napadli na bank, zrabowali pieniądze i uprowadzili dwie zakładniczki - pracownice banku w wieku 25 i 39 lat.
Napastnicy wtargnęli do filii Sparkasse w chwili, gdy jedna z pracownic opuszczała bank. Grożąc bronią pracownikowi oraz jego dwóm koleżankom wezwali telefonicznie kierownika oddziału, który wydał im gotówkę. Zaalarmowani przez świadków zdarzenia policjanci musieli oddać broń, ponieważ bandyci grozili jednej z kobiet, przystawiając jej broń do głowy. Niemieckie władze nie podały ile pieniędzy zrabowano.
Około północy bandyci przejechali polską granicę w Świecku. Nieoficjalnie PAP dowiedziała się, że przestępcy zagrozili celnikom śmiercią jeśli ich nie przepuszczą. Ścigani przez niemiecką i polską policję bandyci przejechali srebrnym seatem przez woj. lubuskie, wielkopolskie, dolnośląskie, łódzkie, mazowieckie i lubelskie.(IAR/PAP, ck, aka, an)