Ujawnił, jak powstał materiał o Nawrockim. Posła PiS zamurowało
Politycy PiS zarzucają, że materiał Onetu na temat mieszkania Karola Nawrockiego był inspirowany danymi służb specjalnych. W Radiu ZET stanowczo temu zaprotestował Andrzej Stankiewicz. Prowadzący szybko wykazał posłowi PiS Bartoszowi Kownackiemu, jak łatwo legalnie poznać adresy i numery ksiąg wieczystych nieruchomości, które ujawnili dziennikarze. Kiedy polityk to usłyszał, zamilkł.
Dyskusja w programie "7. dzień tygodnia" w Radiu ZET rozpoczęła się od sprawy mieszkania Karola Nawrockiego.
- Afera została ujawniona w czasie, kiedy Rafał Trzaskowski zaczął już w sondażach przegrywać w drugiej turze z Karolem Nawrockim - stwierdził poseł PiS Bartosz Kownacki.
- Z tego, co wiem, te materiały były gromadzone na przed drugą turą, żeby wspomóc Rafała Trzaskowskiego. I z tego, co mogę przypuszczać, a zakładam, że informacje w internecie są prawdziwe, plus moje logiczne rozumowanie i doświadczenie z pracy w służbach specjalnych wskazuje, że te informacje, które w tej sprawie zostały ujawnione, zostały ujawnione ze służb specjalnych - zarzucił Kownacki.
Wtedy stanowczo zareagował prowadzący rozmowę Andrzej Stankiewicz, który był współautorem artykułu Onetu o Karolu Nawrockim i jego mieszkaniu.
- Ja uchylę rąbka tajemnicy - powiedział Stankiewicz. - Przede wszystkim Karol Nawrocki powiedział w debacie "Super Expressu", że ma jedno mieszkanie i nie jest to szczególnym wyzwaniem dla dziennikarzy, sprawdzić, kto ile ma mieszkań - powiedział Andrzej Stankiewicz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak wyglądać będzie II tura? Prof. Dudek pewny ws. Mentzena
- W księgach wieczystych, które są jawne, jest informacja o tej kawalerce, że ona nie ma hipoteki, a zatem została przejęta bez kredytu, co budzi zainteresowanie - powiedział Stankiewicz.
Dodał, że drugim elementem było wysłanie na miejsce reportera, który sprawdził i rozmawiał z sąsiadami, że nie ma tam pana Jerzego. Potem, na podstawie numeru PESEL, dziennikarze ustalili, że pan Jerzy znajduje się w DPS.
Dziennikarz wyjaśnił, że potwierdzenie przelewu wpłaty kwoty 10 proc. wartości mieszkania znajdowało się w Urzędzie Miasta, dlatego, że to miasto sprzedawało mieszkanie.
- Reszta dokumentów, które się pokazują, akty notarialne na przykład, to wszystko, drodzy państwo, jest w urzędzie miasta. To nie są żadne wielkie tajemnice - dodał Stankiewicz.
Dziennikarz sprawdza adresy nieruchomości posła PiS
Stankiewicz zapowiedział też, że korzystając z ogólnie dostępnych narzędzi, może przekazać politykowi adresy także jego mieszkań i numery ksiąg wieczystych, co też po kilku minutach dyskusji zrobił.
- Panie Ministrze, przeprowadzimy pewien test. Ma pan mieszkanie w Jankach, mogę podać adres, ale nie zrobię tego oczywiście. Mogę panu też podać księgę wieczystą, jak pan chce. Miał pan kiedyś mieszkanie w Jankach przy innej ulicy i w Warszawie na Ursynowie też, zgadza się? - spytał Andrzej Stankiewicz.
Po tych wyliczeniach Bartosz Kownacki na chwilę aż zamilkł. Stwierdził, że taką wiedzę można pozyskać z jego oświadczenia majątkowego. Jednak tak szczegółowych informacji wcale tam nie ma, adresy są ukryte.
- Mogę panu adresy podać. I księgę wieczystą - powiedział Stankiewicz. - Więc jak pan widzi, jak państwo widzą, nie trzeba wielkiego ABW, żeby w ciągu kilkunastu minut to sprawdzić - dodał.
Źródło: Radio ZET