Tusk nie zgłosił drogocennego prezentu od Erdogana. Padły tłumaczenia
Donald Tusk nie wpisał do rejestru korzyści listu od Recepa Tayyipa Erdogana, a powinien. List ma wartość nie tylko historyczną, ale też materialną.
Premier Donald Tusk otrzymał od prezydenta Turcji, Recepa Erdogana, list z 1745 r., który nie został zgłoszony do rejestru korzyści. List, wysłany przez kanclerza Andrzeja Załuskiego do osmańskiego wezyra, ma znaczną wartość historyczną i materialną. Jak podaje "Rzeczpospolita", podarunek nie został jednak zgłoszony, zgodnie z procedurami.
Kontrowersje wokół rejestru korzyści
Zgodnie z ustawą prezenty o wartości przekraczającej 380 zł powinny być zgłaszane do rejestru korzyści. Centrum Informacyjne Rządu tłumaczy, że list jest własnością narodu polskiego, a nie osobistym prezentem dla Tuska. List ma być wystawiony w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tłit - Borys Budka
Julia Pitera, była minister ds. korupcji, uważa, że premier powinien zgłosić prezent dla świętego spokoju. Podkreśla, że inni politycy, jak Władysław Kosiniak-Kamysz, zgłaszają podobne prezenty, nawet jeśli są przekazywane na cele charytatywne.
Brak zgłoszeń od objęcia urzędu
Od objęcia urzędu premier Tusk nie zgłosił żadnego prezentu, co jest nietypowe w porównaniu do jego poprzedników. Mateusz Morawiecki zgłosił 19 prezentów, w tym drogi szampan i emblemat flagi RP. Julia Pitera zauważa, że brak sankcji za niezgłoszenie prezentów prowadzi do ignorowania rejestru korzyści przez polityków.
Możliwe konsekwencje prawne
Chociaż brak zgłoszenia nie wiąże się z bezpośrednimi sankcjami, to w przeszłości politycy byli oskarżani o niedopełnienie obowiązków. Przykładem jest poseł Łukasz Mejza, któremu postawiono zarzuty za brak wpisu w rejestrze korzyści.
Źródło: "Rzeczpospolita"