Tusk i Trzaskowski jak Kaczyński i Trump. Tak chcą "zrepolonizować" kampanię
Rafał Trzaskowski na kolejnych spotkaniach wyborczych ma przedstawić nowe propozycje dla przedsiębiorców i pomysły wpierające wyrównywanie szans w społeczeństwie - przyznają w rozmowie z Wirtualną Polską jego sztabowcy. Zaskoczeniem w kampanii okazało się jednak wystąpienie premiera Donalda Tuska.
15 kwietnia, wtorkowe przedpołudnie. Rozmawiamy ze współpracownikami Rafała Trzaskowskiego o jego planach kampanijnych na najbliższe tygodnie. Słyszymy, że kandydat KO na prezydenta zwiększy liczbę spotkań w całej Polsce i skupi się na nowych propozycjach programowych w konkretnych obszarach: patriotyzmu gospodarczego czy polityki społecznej. Mowa jest także o bezpieczeństwie.
Kilka godzin później. Po dłuższej nieobecności w mediach wystąpienie na Europejskim Forum Nowych Idei wygłasza Donald Tusk.
I zaskakuje wszystkich, wywołując przy okazji wstrząs na rynkach: mówi o konieczności odbudowy narodowej gospodarki, "końcu naiwnej globalizacji" repolonizacji rynku i kapitału, wzywa menadżerów państwowych spółek i odpowiedzialnych za nie ministrów, by raportowali, jaki udział w publicznych zamówieniach mają firmy z naszego kraju. Ogłasza także, że państwo zainwestuje w firmę Rafako.
- To musi być ten czas - podkreśla premier. A jego partia w tym samym czasie w mediach społecznościowych publikuje grafiki z hasłem: "Narodowa gospodarka zostanie odbudowana, a rynek i kapitał zrepolonizowane".
Słowa Tuska są szeroko cytowane nie tylko w Polsce, ale również w branżowych mediach zagranicznych.
Szef rządu zapowiada także przedstawienie w czwartek 17 kwietnia wielkiego pakietu deregulacyjnego, wspierającego polskich przedsiębiorców, a także mówi o zapewnianiu bezpieczeństwa energetycznego firmom i gospodarstwom domowym.
Przekonuje, że nie maksymalizacja zysku spółek Skarbu Państwa jest najważniejsza, ale zysk zwykłych ludzi. To przekaz bardzo atrakcyjny do wyborców.
Szkopuł w tym, że - po pierwsze - wprost powiela narrację PiS sprzed 2023 roku, a po drugie - nacisk na ten właśnie przekaz miał kłaść w swoich wystąpieniach Rafał Trzaskowski. - Donald Rafałowi zagarnął pole - zauważa nasz rozmówca z Koalicji Obywatelskiej.
"Trumpowski przekaz"
"Repolonizacja" i "narodowe" - te słowa w słowniku PiS dominowały przez lata. Nawet w koalicji wielu zauważa i przyznaje nieoficjalnie, że Donald Tusk, używając podobnych wyrażeń, próbuje wejść na pole dawnej partii rządzącej i - szerzej - prawicy.
- To trumpowski przekaz, nie tylko dla rynku, ale dla wyborców prawicy, którzy chcą słuchać o wszystkim, co polskie i narodowe - komentuje jeden z członków partii koalicyjnych.
Nie kryje zdziwienia narracyjnym zwrotem premiera - przedstawiciela partii liberalnej, której słowo "globalizacja" nigdy nie wadziło.
Donald Tusk domyślał się zresztą, że jego wezwanie wywoła kontrowersje. Przewidział też, że wielu - również z jego formacji - będzie zaskoczonych.
- Podniesie się szum wśród moich współpracowników i menadżerów państwowych firm, bo zażądałem ścisłego raportowania ze wszystkich inwestycji w Spółkach Skarbu Państwa, a także tych nadzorowanych czy inicjowanych przez państwo, w tym wszystkich większych zamówień - powiedział premier.
Wystąpienie Tuska zaskoczyło sztabowców Rafała Trzaskowskiego. Prezydent Warszawy chciał, by hasło "patriotyzmu gospodarczego" było kojarzone właśnie z nim, a nie z premierem. Szef rządu zresztą miał nie mieszać się zbytnio w kampanię włodarza Warszawy.
Tymczasem nie dość, że Tusk zapowiedział - bez konsultacji z Trzaskowskim i jego sztabem - wielki marsz w Warszawie 12 maja (z którego trzeba było się wycofywać), to jeszcze kilka redakcji podało informacje, jakoby lider KO miał być przeciwny pomysłowi organizacji przez sztab Trzaskowskiego debaty w Końskich.
- Tusk nie konsultuje z nami swoich wystąpień. Nie ma w tym nic dziwnego, ale nie wszystko, że tak to ujmę, pasuje do naszych planów i działań - przyznaje człowiek z otoczenia Rafała Trzaskowskiego.
Donald, ale inny
Kandydat KO na prezydenta miał skupić się na przekazie dla przedsiębiorców i szykował kolejne propozycje programowe dotyczące gospodarki. Ale jego głos nie będzie tak słyszalny, jak głos premiera, który ma realne narzędzia do kreowania polityki państwa.
Zwłaszcza że to Donald Tusk dyktuje dziś, co mają robić ludzie odpowiedzialni za politykę spółek Skarbu Państwa.
Szef rządu na EFNI podkreślił, że pierwszym zadaniem państwowego menedżera - nawet jeśli stoi na czele giełdowej spółki - jest zapewnianie bezpieczeństwa energetycznego państwa, dostarczanie możliwie taniej i powszechnie dostępnej energii polskim rodzinom, gospodarstwom domowym i przedsiębiorcom.
- Kapitał ma narodowość, gospodarka ma narodowość, menedżer spółki współprowadzonej przez państwo ma narodowość. Nasze interesy mają biało-czerwone barwy - podsumował Tusk.
Koalicjanci nieoficjalnie kpią ze zmiany postawy premiera. Mówią w kuluarach, że lider KO czerpie "z podręcznika pisowca", "przymila się do konfederatów" i "udaje innego Donalda" (czyli Trumpa).
- Premier ogłasza narodowy nacjonalizm w gospodarce, a ja ogłaszam, że w Polsce już rządzi jedna trumna: Romana Dmowskiego. Powinienem pójść pod jego pomnik i to ogłosić. Nawrocki, Tusk, wszyscy mówią dziś o nacjonalizmie - dziwił się w swoim podcaście polityk Trzeciej Drogi, wicemarszałek Senatu Michał Kamiński.
Na konferencji prasowej w środę 16 kwietnia od przekazu Tuska odciął się marszałek Sejmu Szymon Hołownia. - Jeśli mówimy o nacjonalizacji przedsiębiorstw, to nie jest ten kierunek i nie powinniśmy iść tą drogą - mówił Hołownia. - Nie nacjonalizacji potrzebujemy, ale polonizacji - w tym sensie, by wzmocnić siłę naszego prywatnego kapitału - podkreślał.
Rafał Trzaskowski w ogóle nie odniósł się do słów premiera. W jego mediach społecznościowych próżno szukać informacji na ten temat.
Politycy KO mówią jednak, że przekaz Tuska (ale też Trzaskowskiego) wynika z obecnej sytuacji geopolitycznej. I dla nikogo nie powinien być zaskoczeniem.
Duch czasu
- To jest konsekwencja w drodze do zwycięstwa wyborczego, albowiem wybory wygrywa się w centrum. Większość społeczeństwa ma poglądy mniej liberalne na gospodarkę, niż prezentowała niegdyś Platforma. Donald Tusk prezentuje stanowisko zgodne z duchem czasu - mówi Wirtualnej Polsce prof. Rafał Chwedoruk z Uniwersytetu Warszawskiego.
Jak dodaje, "Rafał Trzaskowski i cała Platforma miałaby problem, gdyby Tusk próbował powrócić do żywiołowego liberalizmu gospodarczego". - Koalicja Obywatelska, żeby wygrywać wybory, musi być formacją centrum, a nie reinkarnacją Kongresu Liberalno-Demokratycznego - podkreśla prof. Chwedoruk.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski