Trump wprowadza rujnujące cła, ale polscy sadownicy nie płaczą. "Różnice mogą nam pomóc"

Polscy przedsiębiorcy z niepokojem śledzili ogłoszenie przez Donalda Trumpa wprowadzenia ceł. Ogólna taryfa dla produktów z UE wynosi aż 20 proc. Konsumenci z USA będą musieli więcej zapłacić za importowane towary. - Paradoksalnie to szansa dla naszych produktów - mówi WP Mirosław Korzeniowski, prezes Stowarzyszenia Agroekoton, zrzeszającego m.in. sadowników.

Prezydent Trump podpisał rozporządzenie o cłachPrezydent Trump podpisał rozporządzenie o cłach
Źródło zdjęć: © East News | Chris Kleponis - CNP
Tomasz Molga

Kiedy Donald Trump ogłaszał wprowadzenie ceł na wszystkie produkty, część polskich sadowników, mimo późnej pory, wymieniała wiadomości i komentarze. Od kilku lat Stany Zjednoczone są jednym najbardziej perspektywicznych rynków sprzedaży zagęszczonego soku jabłkowego - donoszą branżowe serwisy jak Sad24.pl. Nowa ogólna taryfa dla produktów z UE wyniesie aż 20 proc. - ogłosił prezydent Donald Trump. Eksperci zakładają, że Amerykańscy konsumenci będą musieli zapłacić więcej za importowane towary, ewentualnie wybiorą tańsze z innych rynków (obłożone mniejszymi cłami) lub amerykańskie.

Doniesienia z USA śledził Maciej Cybulak, sadownik z woj. lubelskiego. "Nasz polski koncentrat jabłkowy ma cło 20 proc., ale chiński 34 proc. więc co to zmienia? Jesteśmy 14 punktów proc. do przodu!" - pisał w wiadomościach do znajomych ekspertów rynku.

W rozmowie z WP szef gospodarstwa sadowniczego wyjaśnia: - Zagęszczony sok jabłkowy z Polski to ważna część amerykańskiego rynku. To dlatego, że nasz produkt zastępuje w przemyśle spożywczym sok z pomarańczy, który w ostatnich ostatnio bardzo podrożał. Problem w tym, że w USA my ostro konkurujemy głównie z sokiem sprowadzanym z Chin. Na nich Trump nałożył jeszcze wyższe cła - mówi sadownik.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak administracja Trumpa widzi Polskę? "Wiedzą, jaką robotę wykonujemy"

Polska zdobywa ten rynek. Cła Trumpa uderzają w naszych konkurentów

Za 2023 rok polskie firmy były drugim dostawcą na amerykańskim rynku po biznesie Turcji, trzecie miejsce zajmowali dostawcy z Chin. Odpowiadały za 15 proc. dostaw, wartych 73 mln dolarów. Polska była też na trzecim miejscu w dostawach jabłkowego soku tłoczonego (typu NFC). Odnotowano dostawy na poziomie 7,5 mln litrów, a zarazem gigantyczny 20-krotny wzrost importu z Polski tego produktu.

Takie dane przedstawiają amerykańskie serwisy USApple i Foreign Agricultural Service. W 2024 roku eksport koncentratu do USA spadł. To dlatego, że w Polsce zebrano mniej jabłek. Nadal jednak polscy dostawcy zajmowali ważne miejsce na rynku USA.

- Oczywiście na sytuację w rynkową i sprzedaż wpływa wiele czynników. Nie wiemy, jaki będzie nadchodzący sezon, ile jabłek zbierzemy, jak przetwórnie wyznaczą ceny jabłek przemysłowych, z których produkuje się zagęszczony sok. Amerykańskie cła nie zmieniają naszej sytuacji na rynku na gorszą - komentuje sadownik.

Zdaniem przedsiębiorcy, możliwe, że przetwórnie potraktują zamieszanie z amerykańskimi cłami w USA jako sygnał do obniżki cen jabłek w skupie. Jednak uważa, że byłby to tylko pretekst, nieuczciwe zagranie.

Dla nich cła Trumpa "to szansa"

- Z polskiej perspektywy rzeczywiście brzmi to jako pewna szansa. Rywalizujemy z chińskim koncentratem na amerykańskim rynku i te różnice w cłach paradoksalnie mogą nam pomóc - komentuje dr Mirosław Korzeniowski, prezes Stowarzyszenia Agroekoton, zrzeszającego sadowników, naukowców, oraz przetwórnie z branży owocowej.

Jego zdaniem cła to dodatkowy impuls dla zakupu przez firmy z USA koncentratu jabłkowego z kierunku innego niż chiński. - A wiadomo, że Polsce produkuje się najwięcej jabłek w Europie i to u nas produkuje się najwięcej koncentratu - dodaje.

Zdaniem dr. Korzeniowskiego ceny jabłek przemysłowych, które są surowcem do produkcji koncentratu, mają bezpośredni wpływ na dochody sadowników, a pośrednio także na ceny jabłek deserowych. - Wzrost cen koncentratu jabłkowego zazwyczaj prowadzi do wzrostu cen jabłek przemysłowych w skupie, co jest korzystne dla sadowników. W ubiegłym roku cena wynosiła około złotówki za kilogram i była uważana za dosyć dobrą - uważa ekspert.

- Nie widzę poważnych zagrożeń dla naszej gospodarki, gdyby amerykańska administracja nałożyła np. 10-procentowe cła na towary z UE. Byłoby trudniej, ale to naszych firm nie zrujnuje - mówił wcześniej w WP Krzysztof Jabłoński, przedsiębiorca, a przed laty właściciel fabryki w Stanach Zjednoczonych. Odnosił się do zapowiedzi amerykańskiego prezydenta.

Biznesowe trzęsienie ziemi. Kogo zrujnują cła?

Przypomnijmy, 2 kwietnia prezydent USA Donald Trump ogłosił wprowadzenie nowych ceł na importowane towary, mających na celu ochronę amerykańskiego przemysłu i zmniejszenie deficytu handlowego. Od 5 kwietnia 2025 roku obowiązuje podstawowe cło w wysokości 10 proc. na wszystkie importowane towary, z wyższymi stawkami dla wybranych krajów. Na przykład Chiny zostały obciążone cłem w wysokości 34 proc., Wietnam 46 proc., a Unia Europejska 20 proc.

Dodatkowo, wprowadzono 25 proc. cło na wszystkie importowane samochody, co ma na celu wsparcie krajowej produkcji pojazdów. Decyzje te spotkały się z krytyką ze strony szefów rządów innych państw, którzy ostrzegają przed potencjalnymi szkodami dla globalnej gospodarki i zapowiadają możliwe środki odwetowe.

Decyzja Donalda Trumpa o nałożeniu ceł na produkty z Unii Europejskiej wywołała falę komentarzy na całym świecie. Redaktor ekonomiczny BBC News Faisal Islam określił to jako "największą zmianę w światowym handlu od 100 lat". Jego zdaniem wprowadzenie ceł "zniszczy modele biznesowe tysięcy firm" i może prowadzić do globalnej wojny handlowej.

Premier Francji Francois Bayrou skrytykował decyzję, nazywając ją "katastrofą" dla Stanów Zjednoczonych i "ogromną trudnością" dla Europy. Francja zapowiedziała gotowość do podjęcia działań odwetowych, współpracując z UE. Z kolei niemiecki gigant motoryzacyjny Volkswagen już reaguje na nowe cła, doliczając opłaty importowe do cen swoich pojazdów w USA. Minister gospodarki Niemiec Robert Habeck ostrzegł, że "amerykańska mania taryfowa" może wciągnąć kraje w recesję i spowodować ogromne szkody na całym świecie. Eksperci przewidują, że decyzja Trumpa może prowadzić do wzrostu cen i inflacji.

Eksperci ekonomiczni ostrzegają, że nowe taryfy mogą prowadzić do wzrostu cen dla amerykańskich konsumentów oraz wywołać inflację. Sektory takie jak motoryzacja, elektronika i rolnictwo mogą być szczególnie dotknięte. Rynki finansowe zareagowały negatywnie na te ogłoszenia, odnotowując spadki w notowaniach giełdowych. ​

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Tomahawków dla Ukrainy nie będzie. Trump powiedział wprost
Tomahawków dla Ukrainy nie będzie. Trump powiedział wprost
Muzeum Tylera w Kalabrii. Skandal i 1,3 mln euro wyrzucone w błoto
Muzeum Tylera w Kalabrii. Skandal i 1,3 mln euro wyrzucone w błoto
Platforma wycofuje produkt. Francuska instytucja była skuteczna
Platforma wycofuje produkt. Francuska instytucja była skuteczna
Flaga Wagnerowców na granicy. Estonia wyśmiała zdarzenie
Flaga Wagnerowców na granicy. Estonia wyśmiała zdarzenie
Ogromne protesty w Serbii. Prezydent zapowiedział spełnienie żądań
Ogromne protesty w Serbii. Prezydent zapowiedział spełnienie żądań
Obława policji w Smogorzewie. Na drodze leśnej padły strzały
Obława policji w Smogorzewie. Na drodze leśnej padły strzały
Inwazja na Tajwan? "Xi Jinping jest świadomy konsekwencji"
Inwazja na Tajwan? "Xi Jinping jest świadomy konsekwencji"
Wyniki Lotto 02.11.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 02.11.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Inwestycja na cmentarzu. Akademia KGB na dawnej nekropolii
Inwestycja na cmentarzu. Akademia KGB na dawnej nekropolii
Minister rolnictwa reaguje na oświadczenie Telusa. "Jestem załamany"
Minister rolnictwa reaguje na oświadczenie Telusa. "Jestem załamany"
Wypadek podczas pościgu. Jest nowy komunikat policji
Wypadek podczas pościgu. Jest nowy komunikat policji
Dramatyczny finał poszukiwań. Ciała braci na dnie jeziora
Dramatyczny finał poszukiwań. Ciała braci na dnie jeziora