O to, czy Donald Trump wciąż jest sojusznikiem Europy, w kontekście m.in. jego ostatnich wypowiedzi, została zapytana w programie "Newsroom" WP przez Pawła Pawłowskiego dr Małgorzata Bonikowska, prezeska Centrum Stosunków Międzynarodowych. - Ameryka jest sojusznikiem Europy, pytanie, ile sojusze są dzisiaj warte i w ogóle jak one są rozumiane przez drugą stronę - przekazała.
- Mam wrażenie, że przeszliśmy ze świata opartego na jakimś układzie międzynarodowym, bazującym na instytucjach, na prawie i na sojuszach, do zupełnie nowego myślenia o stosunkach międzynarodowych, ale znanego z historii - powiedziała dr Bonikowska, dodając, że "w sumie nie jest to nic nowego, tylko jest to taka wersja z XXI wieku".
- Wydanie unowocześnione relacji, w których liczą się potęgi, liczą się najważniejsze państwa, które mają siłę i ta siła jest rozumiana nie tylko jako militarna, ale w ogóle jako pozycja międzynarodowa - i w gospodarce, w technologiach, i w kosmosie - przekazała ekspertka. Jak podkreśliła, "to nie jest multilateralizm, tylko koncert mocarstw, w którym to koncercie grają tylko silni, a reszta musi się podporządkować".
Dopytywana o "nonszalancki język Donalda Trumpa" i o to, czy jego słowa nie są formą "opowiedzenia się w jakiś sposób po stronie Rosji", dr Bonikowska podała:
- To nie tyle opowiedzenie się po stronie Rosji, co właśnie wyrażenie tego myślenia o świecie - to znaczy Ukraina się nie liczy, ale to nie jest kwestia tylko Ukrainy, tylko wielu innych państw, większości państw na mapie świata, że ich punkt widzenia, ich pewnego rodzaju oczekiwania, że w tym międzynarodowym ładzie mają jakieś swoje miejsce, że mają też jakąś ochronę dla chociażby swoich granic, czy szerzej - integralności terytorialnej, czy w ogóle egzystencji - one w tym momencie znikają na rzecz układu między silnymi - podsumowała.