Tortury w przedszkolu
Przedszkolaki przywiązywane sznurkiem do
kaloryfera, trzymane godzinami z zaklejonymi taśmą ustami,
klęczące na ostrych kamieniach - takie zeznania uczniów nagrała
nauczycielka. Czy dzieci mówią prawdę? Śledztwo wszczęła
prokuratura - pisze "Gazeta Wyborcza".
Nagranie sporządziła 8 i 9 czerwca nauczycielka z małej miejscowości M. w województwie świętokrzyskim [nazwę i nazwiska "Gazeta Wyborcza" ukrywa ze względu na dobro dzieci]. Przez 80 minut dziesięcioletnie dzieci opowiadają o koszmarze, jaki trzy lata wcześniej przeżywały w zerówce.
Przedszkolanka W. miała przywiązywać je do kaloryfera i trzymać związane kilka godzin. Dwóm "niegrzecznym" chłopcom wkładała na język pieprz i zaklejała usta szeroką taśmą, do momentu aż te pieprz połknęli. Chłopcu, kiedy tracił oddech, odklejała na chwilę taśmę, potem tortury wracały. Innym razem kazała dziecku klęczeć gołymi kolanami na ostrych kamieniach. Inne dziecko, kiedy zrobiło kupę, musiało rozebrane do pasa chodzić po klasie.
Przedszkolanka wszystkiemu zaprzecza. - To wszystko nieprawda. Ona zmanipulowała dzieci, żeby tak mówiły- twierdzi W. Sama złożyła doniesienie do prokuratury, że została przez G. fałszywie oskarżona, na podstawie sprokurowanych dowodów.
Nauczycielka zawiozła nagranie do kuratorium w Kielcach, a kurator zawiadomił prokuraturę. W szkole odbyły się już dwie tury przesłuchań dzieci - każde dziecko zeznawało w obecności policjantki, psychologa i rodziców. Policja przesłuchała również dyrektorkę i obie nauczycielki. Dzieci potwierdziły to, co zostało nagrane na taśmie. (PAP)