"To politycznie zabije Jarosława Kaczyńskiego"
- Jarosława Kaczyńskiego gubi niesłychana podejrzliwość. Paranoidalna! Od dawna miałem przeczucie, że ona go w końcu politycznie zabije - mówi europoseł Michał Kamiński w rozmowie z Teresą Torańską w tygodniku "Wprost".
14.11.2011 | aktual.: 14.11.2011 10:12
- Jarosław Kaczyński lubi freudowskie żarty. Wy tu, zdrajcy - potrafił do nas powiedzieć - będziecie jeszcze stać przed plutonem egzekucyjnym. Albo: Kamiński - żartował - ma większe szanse przeżycia niż Bielan, bo lepiej przygotuje samokrytykę - wspominał europoseł.
Kamiński przewiduje polityczny koniec prezesa PiS - On nie ma dobrego ruchu. Teraz cokolwiek zrobi, będzie źle. Jeśli im ustąpi, oni odbiorą to jako jego słabość. A jeśli ich wszystkich wyrzuci, będzie następowała - nie mówię, że szybko - dezintegracja elektoratu. Nie partii - uważa polityk.
Zdaniem rozmówcy tygodnika, Jarosław Kaczyński to "piorunująca mieszanka". - Jest w nim gigantyczny kompleks i rozbudowane ego. A na dodatek ma syndrom męża, który latami podejrzewał żonę o zdradę bez żadnych podstaw, z jej życia czyniąc piekło, aż w końcu zaczęła go zdradzać - ocenił Kamiński.
Europoseł przyznał, że po śmierci Lecha Kaczyńskiego zdał sobie sprawę, jaka była największa różnica między braćmi Kaczyńskimi. - To był moment iluminacji. Wtedy zdałem sobie sprawę, że Leszek bardzo źle znosił atak na kogoś, kogo znał, z kim się przyjaźnił albo kogo uważał za dobrego człowieka. A on odwrotnie. Chłonął najgorsze wiadomości czy plotki o swoich najbliższych współpracownikach. Wręcz je kolekcjonował - opowiadał polityk.
Kamiński podkreślił także, że po tragedii smoleńskiej uwierzył w przemianę Jarosława Kaczyńskiego. - Przysięgam! Jej porażający ogrom uwiarygadniał możliwość jego zmiany. Uważałem, że powstała szansa, by spełniło się marzenie, także moje i Adama Bielana, by zrodziła się koalicja PO-PiS. Wierzyliśmy, że może wygrać - przyznał polityk.
Jego zdaniem, gdyby Kaczyński kontynuował zaproponowaną przez niego i Bielana linię, dziś byłby premierem. - Jestem tego prawie pewny. Choć do końca nie wiem, czy mu na tym premierostwie rzeczywiście zależy. Zastanawiałem się wielokrotnie, o co mu właściwie chodzi. Było kilka momentów, w których z jego żartów zrozumiałem, że absolutnym priorytetem dla niego jest utrzymanie władzy w partii. On, gdyby mógł rządzić Polską, bardzo chętnie by to robił, ale jemu na tym - myślę - specjalnie nie zależy. Dla niego - jestem o tym przekonany - najważniejsza jest partia - uważa Kamiński.
Pytany, za co Kaczyński tak znienawidził Tuska, Kamiński stwierdził, że prawdopodobnie za start w wyborach prezydenckich. - Tusk wystąpił jako konkurent Leszka. Tusk przegrał, ale mógł jednak wygrać. Więc okazał się potencjalnym wrogiem - ocenił Kamiński.