"To było dla prezesa upokarzające"
Joanna Kluzik-Rostkowska sama chciała być wyrzucona, mówienie o Ziobrze jako następcy Kaczyńskiego na dwa tygodnie przed wyborami było dla prezesa upokarzające. Ona wiedziała, że Jarosław Kaczyński będzie musiał tak zareagować - mówi w "Kontrwywiadzie RMF FM" prof. Jadwiga Staniszkis.
12.11.2010 | aktual.: 12.11.2010 10:15
Joanna Kluzik-Rostkowska chciała być wyrzucona. Dwa tygodnie przed końcem kampanii samorządowej nie zaczyna się kwestionowania przywództwa prezesa Kaczyńskiego i mówienia, że sytuację kontroluje Ziobro, co jest dla prezesa nie do przyjęcia i jest nieprawdziwe - powiedziała prof. Staniszkis. Jak dodała, te wszystkie plotki, że prezes chce odejść i że wszystkim rządzi Ziobro są upokarzające dla kogoś z tak z silną osobowością, jak Jarosław Kaczyński. Kluzik-Rostkowska doskonale zna Kaczyńskiego i wiedziała, że będzie musiał tak zareagować.
Zdaniem Staniszkis, Kluzik-Rostkowska to osoba niesamowicie ambitna i została dotknięta, niesłusznie. Natomiast 47% poparcia w kampanii prezydenckiej powinno przełożyć się na skupienie. - Ziobro nie powinien atakować, tylko mówić, jak to wykorzystać, żeby wygrać wybory parlamentarne. Kluzik-Rostkowska mogła być urażona, ale to, co robiła, to było niszczenie partii, która i tak jest niszczona - dodała profesor.
Staniszkis podtrzymała swoje wcześniejsze wypowiedzi, że mimo wszystko Jarosław Kaczyński powinien oddać partię młodemu pokoleniu. - Kowal, Ziobro, który ma coś, co integruje emocjonalnie, ale także Poncyljusz, Giżyński czy Mariusz Kamiński. Tam jest mnóstwo ludzi, którzy mają umiejętności w różnych dziedzinach i pokazali to w kampanii. Ten kapitał został zmarnowany. Byłam przeciwko oddawaniu partii aparatowi i powtarzam to do dzisiaj. Ale to wszystko razem powinno grać - zaznaczyła Jadwiga Staniszkis.
Jak powiedziała, obecnie, aby uratować PiS przed rozpadem, należy przede wszystkim zatrzymać efekt domina i nie usuwać kolejnych posłów. - To jest bardzo niedobre dla partii - stwierdziła profesor.