Te wybory przegrała Rosja
Komentując niedzielne wybory prezydenckie w
Polsce, "Kommiersant" prognozuje, że dojście do
władzy w Warszawie prawicowego prezydenta, za którym będzie stał
prawicowy rząd, "obiecuje poważną korektę polskiej polityki na
'froncie wschodnim'".
"Na kierunku białoruskim Warszawa już wcześniej interesowała się sprawami sąsiada, a przeciwnicy Aleksandra Łukaszenki nie raz znajdowali w Polsce nie tylko zrozumienie, ale także poparcie. Teraz to poparcie na pewno będzie jeszcze bardziej jawne" - pisze moskiewski dziennik.
"Odchodzący prezydent Aleksander Kwaśniewski w końcu ubiegłego roku odegrał kluczową rolę w udzieleniu międzynarodowego poparcia ówczesnemu liderowi opozycji i obecnemu przywódcy Ukrainy Wiktorowi Juszczence. Prawicowy następca Kwaśniewskiego może uczynić to samo podczas wiosennych wyborów parlamentarnych na Ukrainie dla radykalniejszej Julii Tymoszenko" - kontynuuje "Kommiersant".
Zdaniem gazety, "jest jasne, że te prawdopodobne zmiany nie wywołają entuzjazmu w Moskwie, gdyż w ostatecznym rachunku będą zmierzały do osłabienia wpływu Rosji na jej najbliższych zachodnich sąsiadów".
"Jednakże nie to będzie najbardziej nieprzyjemne dla Moskwy" - zauważa "Kommiersant" i wyjaśnia: "Bodaj największych zmian należy oczekiwać bezpośrednio na kierunku rosyjskim".
"Również w czasie prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego stosunki rosyjsko-polskie wielokrotnie były bliskie poważnego tąpnięcia lub nawet zerwania. Wszelako prawie zawsze sytuację ratowały osobiste kontakty Aleksandra Kwaśniewskiego i jego rosyjskiego kolegi Władimira Putina" - pisze dziennik.
"Teraz tego czynnika nie będzie. Trudno wyobrazić sobie, aby Donald Tusk lub Lech Kaczyński (zwłaszcza po tym, co w ostatnich miesiącach powiedzieli o Rosji) nazwali kiedyś Władimira Putina swoim przyjacielem. Historia pokazuje, że polityka prawicy w Polsce zawsze niosła w sobie antyrosyjski ładunek" - konstatuje "Kommiersant".
"Dlatego też bez względu na to, kto zostanie zwycięzcą polskich wyborów, przegranym - jak na to wygląda - okaże się Rosja" - konkluduje gazeta.
Jerzy Malczyk