Warszawa wyładniała i jest teraz naprawdę niezłą Warszawą. Jak się jest emigrantem i nie widziało się Warszawy przez dłuższy czas, człowiek przestaje o niej myśleć, a gdy już myśli, wspomina stare czasy. I natychmiast przestaje o niej myśleć, bo po co komu tyle gigabajtów wspomnień na dysku. Potem nagle Ty i Warszawa wpadacie na siebie przypadkiem i bęc: nie dość, że odżywają sentymenty, włączają się czarno-białe kroniki z dzieciństwa, to jeszcze mówisz do siebie z podziwem: "o jasny gwint. Nieźle się zrobiła...". Można mieć nawet wrażenie, że to jakaś inna Warszawa, która istnieje w innym wymiarze. A może nawet nie istnieje w ogóle - pisze Piotr Czerwiński w Wirtualnej Polsce.