Po doniesieniach o podsłuchanej przez Rosjan rozmowie niemieckich oficerów Bundeswehry, Niemcy zaczęli się bać komunikatorów tekstowych. "Żadna rozmowa nie jest w 100 procentach prywatna" - straszy "Bild", podpierając się słowami eksperta.
- Prokuratura oceniła, że nie ma dowodów na inwigilację szefów służb specjalnych po aferze taśmowej. Tezy oparto na plotkach - czytamy w środę w "Rzeczpospolitej".