Szkoci chorują na kiłę
W Szkocji rośnie liczba zachorowań na choroby przekazywane drogą płciową. W 2008 r. odnotowano największą liczbę przypadków zachorowań na kiłę od 60 lat - wynika z raportu agencji HPS (Health Protection Scotland) omawianego przez szkockie media.
W 2008 r. w specjalistycznych klinikach chorób skórnych i wenerycznych odnotowano 264 przypadki kiły wobec 249 w 2007 r., co z roku na rok stanowi wzrost o 6% i jest najwyższym poziomem od 1952 r.
Ogólnie zachorowania na choroby weneryczne w Szkocji wzrosły w ub. roku o 1,78% w porównaniu z poprzednim rokiem, z czego największy wzrost wystąpił w przypadku opryszczki - o 8% (z 1 511 przypadków w 2007 r. do 1 644 w 2008 r.).
W przypadku chlamydii (rodzaj drobnoustrojów) liczba zachorowań zmniejszyła się, ale utrzymuje się na wysokim poziomie w grupie wiekowej do 25. roku życia. 3/4 ogółu zachorowań na chlamydię (19 054 przypadków) występuje w tej właśnie grupie wiekowej mimo, iż stanowi ona 13 proc. ogółu ludności.
Zachorowania na rzeżączkę w 2008 r. zmniejszyły się o 4% (829 przypadków zachorowań) w porównaniu z 2007 r., a HIV - o 9% (412 przypadków).
Według dr. Lesley Wallace, jednej z autorek raportu, szczególnie zagrożeni zachorowaniem na syfilis są mężczyźni, którzy utrzymują stosunki seksualne z innymi mężczyznami.
- Jeśli przyjrzeć się danym sprzed 50 lat, to widać, że tysiące ludzi było zainfekowanych. Wraz z upowszechnieniem publicznej służby zdrowia i penicyliny nastąpił znaczący spadek. To, z czym mamy do czynienia obecnie, to nagły zwrot. Przed 2000 r. była tylko garstka przypadków kiły. Później ogniska zachorowań wystąpiły w Anglii, a obecnie mamy je w Szkocji - powiedziała.
Szkocka minister ds. zdrowia Shona Robison ogłosiła, iż rząd we współpracy z regionalnymi zarządami publicznej służby zdrowia i innymi organizacjami planuje akcję uświadamiającą w celu obniżenia statystyk zachorowań na choroby przekazywane drogą płciową.