ŚwiatSyn Chodorkowskiego: nic nie można, póki Putin u władzy

Syn Chodorkowskiego: nic nie można, póki Putin u władzy

Syn Michaiła Chodorowskiego, Paweł, powiedział dziennikowi "La Repubblica", że uznanie jego ojca za winnego przez sąd jest "hańbą dla nowoczesnej Rosji". W rozmowie z włoskim dziennikiem przyznał, że miał nadzieję na jego uniewinnienie w poniedziałek. - Nic nie można zrobić, dopóki Putin pozostanie u władzy - podkreślił. W Moskwie trwają aresztowania osób wspierających Chodorkowskiego.

- Tym razem rozczarowałem się. Mój kraj miał szansę na epokowy przełom dla swego wizerunku. A ja miałem nadzieję, nie tylko jeśli chodzi o mojego ojca, ale wszystkich nas, Rosjan - podkreślił mieszkający w USA 25-letni Paweł Chodorkowski.

- Lecz nic nie można zrobić, dopóki Putin pozostanie u władzy, nigdy nic się nie zmieni. Także Miedwiediew mnie rozczarował. Mówi, mówi, a potem pozwala, aby sprawy toczyły się zgodnie ze starym, ohydnym systemem - stwierdził.

Paweł Chodorkowski wyjaśnił, że na poniedziałkowej rozprawie w moskiewskim sądzie była jego żona. - Myśleliśmy, że słowa prezydenta, pewne ruchy protestacyjne mogą naprawdę coś zmienić. Tymczasem nic z tego. Wszystko brutalne i łatwe do przewidzenia - ocenił.

Dodał, że jego żona zabrała na rozprawę ich dwuletnią córkę Nastię, której jego ojciec nigdy nie widział. - Funkcjonariusz podszedł do niej i kazał jej wyjść z sali sądowej. Bez wyjaśnień, bez przeprosin. Czysta złośliwość - opowiedział.

Odnosząc się do uznania jego ojca za winnego w drugim procesie Jukosu, oświadczył: - Gdyby sędziowie chcieli dać sygnał zmian, mogliby anulować proces z braku dowodów. Nie mieli na to odwagi, a zatem oczekuję teraz najgorszego.

- Ewidentne jest to, że naciski ze strony Putina były ogromne, a sędziowie będą posłuszni na całej linii - powiedział Paweł Chodorkowski rzymskiej gazecie. Stanowisko sądu nazwał "wendettą bez ani jednej podstawy prawnej".

Moskiewska milicja zatrzymała dwie osoby, które przyszły by zamanifestować poparcie dla byłych szefów Jukosu przed siedzibą sądu, gdzie jest odczytywany wyrok w drugim procesie Chodorkowskiego i Lebiediewa. Jeden z zatrzymanych, działacz 'Komitetu pięciu żądań" Aleksiej Niekrasow powiedział agencji Interfax, że został zatrzymany za naruszenie prawa, gdy stał w odległości około 100 metrów od wejścia do sądu.

Milicjanci zatrzymali też kobietę, która trzymała plakat z napisami wyrażającymi poparcie dla Chodorkowskiego. W tej chwili - według świadków - wejście do sądu zostało odgrodzone. Obok stoją cztery autobusy z milicjantami i funkcjonariuszami OMON-u. Dwójkę zatrzymanych zabrano na posterunek milicji, zostaną im postawione zarzuty udziału w nielegalnym zgromadzeniu. Niekrasowowi zarzuca się też, że namawiał ludzi do udziału w nielegalnej manifestacji.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (48)