Świadek korupcji w wojsku zniknął, bo bał się zemsty?
Sądowe procesy i prokuratorskie śledztwa dotyczące korupcji w wojskowych instytucjach z Wielkopolski i ziemi lubuskiej mogą utknąć w miejscu. Zielonogórski przedsiębiorca Leszek S., będący głównym świadkiem prokuratury, wyjechał za granicę, prawdopodobnie do Kanady.
26.04.2010 | aktual.: 27.04.2010 09:51
Miał dużą wiedzę o korupcyjnych mechanizmach, bo sam, jako właściciel firmy budowlanej, przez lata dawał łapówki za wygrywanie przetargów. W końcu doniósł o tym do prokuratury. Obciążył kilkadziesiąt osób.
Teraz wszystko wskazuje na to, że po wyjeździe nie zamierza wracać do kraju. Czuje się bowiem wykorzystany przez organy ścigania. Ponadto, jak twierdzi, po złożeniu zeznań na wysokich rangą wojskowych, grożono mu śmiercią.
- Po ujawnieniu korupcji w instytucjach cywilnych i wojskowych moja firma przestała się liczyć w przetargach. Od polskiego państwa nie otrzymałem żadnego wsparcia materialnego, mimo że pomogłem w skazaniu wielu osób. Z podobną postawą spotkałem się, gdy dostałem pogróżki - skarżył się jeszcze przed wyjazdem Leszek S.
Prokuratura tłumaczy z kolei, że nie pozostawiła Leszka S. samego. Wszczęto bowiem śledztwo w sprawie jego zastraszania. Leszek S. był rozczarowany brakiem postępów w sprawie.
Zdaniem śledczych w jego sprawie zrobili tyle, na ile pozwalały przepisy. Nie mogli przyznać Leszkowi S. tak wyczekiwanego przez niego statusu świadka koronnego. Dzięki niemu otrzymałby od państwa środki na rozpoczęcie nowego życia.
Leszek S. zgłosił się do poznańskich organów ścigania latem 2007 roku. Przyjechał do stolicy Wielkopolski, bo jak mówił, w korupcję zamieszani byli pracownicy organów ścigania z jego rodzinnego miasta, czyli z Zielonej Góry. Doniósł o łapówkach, które wręczał wojskowym w zamian za zlecenia robót budowlanych dla armii. Korumpować miał pracowników Rejonowego Zarządu Infrastruktury w Zielonej Góry oraz szefów wojskowych instytucji z Krotoszyna i Gniezna. Zeznał też, że korzyści majątkowe przyjmowali od niego dwaj pracownicy Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. Obaj w przeszłości pracowali w wojsku.
Na podstawie zeznań Leszka S. skazano kilkanaście niższych rangą osób. Część zgłoszonych przez niego spraw nadal się toczy. Tak jest z procesem płk. Bogdana K., byłego szefa RZI w Zielonej Górze.
Przeczytaj więcej na stronie internetowej "Polski Głosu Wielkopolskiego"
NaSygnale.pl: Problem czterech ścian