"Surowa" kara warszawskiej kurii dla biskupa Jareckiego
Gdyby każdy był taki jak biskup Piotr Jarecki, to Polska byłaby piękna, szczęśliwa i trzeźwa! Mielibyśmy tu raj! - oto jak skomentował pijacki rajd i zarzuty dla hierarchy ks. prałat Henryk Korża w "Super Expressie". Kuria Warszawska za to "ukarała" biskupa, dając mu do dyspozycji kierowcę.
24.10.2012 | aktual.: 24.10.2012 08:42
Jak powiedział rzecznik KSP asp. Mariusz Mrozek, 57-letni duchowny został zatrzymany w sobotę ok. godz. 14 po tym, jak stracił panowanie nad toyotą yaris i uderzył w przydrożną latarnię w pobliżu skrzyżowania Wisłostrady i ul. Boleść w Warszawie.
Po zatrzymaniu biskup został poddany badaniu na zawartość alkoholu w organizmie. Wynik - jak powiedział Mrozek - to ponad 2,5 promila. Powtórne badanie na komisariacie dało podobny wynik.
Ksiądz prałat Henryk Korża przekonywał, że gdyby świeccy pili tyle, co księża, to w Polsce byłby raj. - Robicie z niego najgorszego, a on niczego złego nie zrobił - mówił dla "Super Expressu".
Jarecki złożył wniosek o skazanie go bez przeprowadzania rozprawy na 8 miesięcy ograniczenia wolności w postaci prac na cele społeczne w wymiarze 20 godzin miesięcznie oraz zakaz prowadzenia pojazdów przez 4 lata. Prokuratura zaakceptowała tę propozycję.
W poniedziałek duchowny przyznał się do prowadzenia auta pod wpływem alkoholu i oddał się do dyspozycji papieża. Nie powinienem kierować samochodem pod wpływem alkoholu - napisał hierarcha w oświadczeniu zamieszczonym na stronie internetowej archidiecezji warszawskiej.
Przeprosił też w oświadczeniu wszystkich, których zgorszył swoim czynem, w szczególności wiernych archidiecezji, których zaufanie zawiódł.