Stary kandydat Duda. Prezydent włączył się w kampanię [OPINIA]
Jeśli ktoś zapomniał, dlaczego Andrzej Duda wygrał wybory prezydenckie w 2015 r. i ponownie w 2020 r., Duda postanowił to przypomnieć. Jakkolwiek może przeszkadzać, że urzędująca głowa państwa popiera konkretnego kandydata, tak lekceważenie tego przemówienia byłoby lekkomyślnością.
Andrzej Duda podczas konwencji Karola Nawrockiego był bardziej politykiem obozu Zjednoczonej Prawicy niż urzędującym prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej. Jednoznacznie wsparł kandydata popieranego przez Prawo i Sprawiedliwość, chwalił rządy Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego, dziękował Jarosławowi Kaczyńskiemu, krytykował Donalda Tuska.
To, co jednak istotne - w moim przekonaniu było to najlepsze przemówienie w obecnej kampanii wyborczej. O wiele lepsze od wszystkich mów Karola Nawrockiego oraz popieranego przez Koalicję Obywatelską Rafała Trzaskowskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Powinien pochwalić". Duda w ogniu krytyki. Wypunktowany za ministra
Polityk kampanijny
Wielokrotnie powtarzałem, że Andrzej Duda był lepszym kandydatem na prezydenta niż prezydentem. Kandydatem bowiem zarówno w 2015 r., jak i w 2020 r., był świetnym. Żaden inny polityk nie podawał ludziom kawy o 6 rano w taki sposób, w jaki robił to Duda - naturalnie, ludzie wierzyli, że naprawdę chodzi o kawę, a nie kampanię.
Żaden konkurent Dudy nie potrafił przemawiać tak w kampanii - w punkt, tam, gdzie należało, spokojniej, a tam, gdzie było to wskazane - mocniej, głośniej.
Duda jako prezydent był już gorszy - nie tylko gdy przyjmował zaprzysiężenia sędziowskie w nocy, lecz także podczas wystąpień publicznych. Dużo krzyku, często niewiele treści, sprawiający wrażenie uwiązanego wytycznymi otrzymywanymi z prezydenckiej kancelarii.
Andrzej Duda podczas konwencji Karola Nawrockiego był Dudą z czasów swoich kampanii wyborczych. Mówiący bez kartki, prostym językiem, mocno, pokrzykujący, ale bez przesady. To było, najzwyczajniej w świecie, bardzo dobre przemówienie polityczne.
Prezydent (nie)wszystkich Polaków
Oczywiście, z przemówieniem politycznym urzędującego prezydenta RP, który opowiedział się po jednej ze stron wyborów, krytykującym rząd, można mieć kłopot. Ja, przyznaję, mam.
Wolałbym, aby prezydent - tak jak to lubią mawiać politycy, choć nie wychodzi im stosowanie się do tej zasady - był naprawdę prezydentem wszystkich Polaków. Wolałbym więc, by prezydent pozostawił wybór najlepszego kandydata w wyborach prezydenckich samym Polakom. Bo jest głową państwa tak wyborców Nawrockiego, jak i Trzaskowskiego, Mentzena, Hołowni, Biejat czy Zandberga. Nie podoba mi się wykorzystywanie urzędu, tak samo jak nie podoba mi się, gdy w kampanii wykorzystywane są urzędy np. marszałka Sejmu.
Inną kwestią jest to, że poparcie konkretnych kandydatów i partii przez głowę państwa nie jest niczym nowym. Uważany przez wielu Polaków za najlepszego prezydenta po 1989 r. - Aleksander Kwaśniewski - kilkukrotnie udzielał poparcia przed wyborami. Choćby w 2005 r. Kwaśniewski apelował do Polaków, by głosowali na Sojusz Lewicy Demokratycznej. Wspierał też Włodzimierza Cimoszewicza.
Dodajmy: ani Cimoszewiczowi, ani SLD poparcie prezydenta Kwaśniewskiego nie pomogło.
POPiSu ciąg dalszy
Wystąpienie Andrzeja Dudy należy traktować także jako element polaryzujący, wzmacniający tzw. POPiS. Oczywiste jest to, że poparcie Karola Nawrockiego przez Andrzeja Dudę najmniej spodoba się w Konfederacji popierającej Sławomira Mentzena oraz w Polsce 2050 Szymona Hołowni.
Jeżeli jednak ktoś uważa - a takie głosy już niektórzy publicyści wygłaszają - że wystąpienie Andrzeja Dudy nie ma jakiegokolwiek znaczenia i można o nim zapomnieć, bo prezydent sobie po prostu pokrzyczał, to się z tym poglądem nie zgadzam.
Poparcie Andrzeja Dudy dla Karola Nawrockiego będzie miało swoje znaczenie. Może to ćwierć punktu procentowego, może pół, w porywach cały. Biorąc pod uwagę, że Nawrocki ma obecnie poparcie poniżej poparcia Prawa i Sprawiedliwości, jestem przekonany, że choćby niektórzy wyborcy PiS-u, którzy nie planowali głosować na Nawrockiego, zmienią zdanie po wysłuchaniu przemówienia Andrzeja Dudy.
Tak czy inaczej, niedostrzeganie, że Nawrocki jest dziś w gazie, a Rafał Trzaskowski pod koniec kampanii wyborczej w defensywie, zbliża wszystkich pewnych, że wybory są od dawna rozstrzygnięte na rzecz Trzaskowskiego, do dużego zdziwienia w dniu ogłoszenia wyników.
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski