Spytaliśmy wyborców PO i PiS co myślą o “tych drugich”. Wyniki napawają smutkiem (Badanie)
To najsmutniejsze badanie, jakie zrobiliśmy. Tylko 2 proc. wyborców PO uważa, że można się dogadać z wyborcami PiS, z kolei 88 proc. uważa ich za niebezpiecznych. Zaledwie 4 proc. elektoratu PiS uważa wyborców PO za uczciwych, za to trzy czwarte twierdzi, że są chciwi.
Pogłębiający się od lat podział na dwa bloki partyjno-ideologiczne uniemożliwia konsensus w jakiejkolwiek sprawie. I nie będzie lepiej. Bo wyborcy jednej strony nie tylko uważają, że “ci drudzy” się mylą. Uznają ich także za ludzi złych, niebezpiecznych, samolubnych, nieuczciwych, którym nie zależy na Polsce.
Takie są wyniki naszego badania, przeprowadzonego na panelu Ariadna tuż przed wyborami parlamentarnymi. Inspiracją był sondaż przeprowadzony przez amerykański portal Axios. Okazuje się, że nawet Amerykanie, od wieków wybierający między dwoma konkurującymi partiami, nie są tak podzieleni jak Polacy spod sztandarów PiS i PO.
Wyborcy PO o elektoracie PiS
Zacznijmy od wyborców Koalicji Obywatelskiej i ich przekonań na temat rodaków głosujących na Zjednoczoną Prawicę. Uznają ich za konfliktowych (93 proc.), samolubnych (89 proc.), niebezpiecznych (88 proc.), uprzedzonych i chciwych (po 83 proc.). W dodatku wyborcy PO uważają, że głosujący na PiS są skorumpowani (76 proc.) i źli (74 proc.).
Wymieniliśmy też zestaw cech pozytywnych, pytając wyborców PO czy pasują one do elektoratu PiS. Najwyższy wynik zyskał przymiotnik wykształceni - wskazało go 12 proc. badanych deklarujących się jako wyborcy PO. 52 proc. uznało, że nie pasuje on do elektoratu PiS. 65 proc. wyborców PO nie nazwałoby głosujących na PiS patriotami, a 75 proc. nie uważa, że zależy im na Polsce. 81 proc. wyborców PO nie uważa, że głosujący na PiS są przyzwoici, 82 proc. - uczciwi, 88 proc. - godni zaufania, aż 90 proc., że można się z nimi dogadać.
Wyborcy PiS o głosujących na PO
Opinie wyborców Prawa i Sprawiedliwości na temat głosujących na Platformę Obywatelską wcale nie są lepsze. Trzy czwarte uważa, że są chciwi, konfliktowi (po 75 proc.), samolubni i skorumpowani (po 74 proc.). Kolejne miejsca zajęły takie epitety jak uprzedzeni (64 proc.), niebezpieczni (59 proc.) i źli (57 proc.).
Stosowane przez część polityków i publicystów jako epitet “młodzi, wykształceni, z dużych ośrodków” chyba na tyle wbiło się w głosy wyborców PiS, że aż 27 proc. z nich uważa elektorat PO za wykształcony (33 proc. uważa, że to określenie nie pasuje). Dalej jest już gorzej. 9 proc. wyborców PiS uważa, że z “tymi drugimi” można się dogadać, a 8 proc., że zależy im na Polsce, są patriotami i są mądrzy. 6 proc. uważa, że są przyzwoici, 5 proc. - godni zaufania, a 4 proc. - uczciwi.
Będzie ślub
Amerykanie z Axios zapytali też o konkretną sytuację życiową: jak byś się poczuł/a, gdyby ktoś z twojej najbliższej rodziny związał się z osobą o przeciwnych poglądach. My powtórzyliśmy to pytanie. I znowu okazało się, że Polacy są mniej tolerancyjni od Amerykanów, uważanych przecież za społeczeństwo skrajnie podzielone na dwa obozy polityczne.
40 proc. wyborców PO przyznało, że miałoby w takiej sytuacji negatywne odczucia. 60 proc. stwierdziło, że nie miałoby to dla nich większego znaczenia. 0 proc. badanych stwierdziło, że miałoby pozytywne odczucia.
Nieco lepiej w tej kwestii wypadają wyborcy PiS. “Tylko” 23 proc. miałoby negatywne odczucia, gdyby członek ich rodziny związał się z wyborcą PO. Dla trzech czwartych nie miałoby to znaczenia. “Aż” 2 proc. byłoby zadowolonych.
Podzielone społeczeństwo
Wnioski z tego badania są smutne - politykom udało się podzielić społeczeństwo. A właściwie sporą jego część, bo w wyborach do Sejmu w 2015 r. na obie partie głosowało 9 373 161 osób, czyli ponad 61 proc. wszystkich, którzy poszli do urn.
Ciągłe atakowanie przeciwników nie tylko przez krytykę ich programów, ale też ich jako ludzi, przyniosło skutek. Należący do obu bloków już nie tylko nie widzą szansy na porozumienie. No bo jak dogadać się z kimś, kto nie jest patriotą i nie zależy mu na Polsce, za to jest uprzedzony, nieuczciwy i samolubny?
Dla polityków taki stan rzeczy jest wygodny - nie ma zagrożenia, że wyborcy uciekną im do przeciwników. Do wygrywania wyborów wystarczy tylko zmobilizować swoich (oczywiście straszeniem “innymi”). Ale dla społeczeństwa obywatelskiego to dramat. Bo dyskusja o dobru wspólnym najlepiej sprzyja jego pomnażaniu i rozwojowi. Obecnie tę umiejętność, jako społeczeństwo, utraciliśmy. Oby nie na zawsze.
- Trzeba zaznaczyć, że badanie takich kwestii w internecie skrzywia obraz, jest jak analiza wpisów pod tekstami - wyrażają się osoby najbardziej emocjonalne - mówi dr hab. Jarosław Flis z Instytutu Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Ale regularne badania potwierdzają, że znaczące części elektoratów mają złe zdanie o sobie nawzajem. Ale podobnie duże części mają zdanie dobre - dodaje.
Rozmówca WP przekonuje, że w interesie partii jest dbanie o stonowany przekaz, który nie nakręca negatywnych emocji. - Ci, którzy chcą wygrać wybory muszą uświadamiać sobie, że niezależnie jak dużo jest tych, którzy mają bardzo ostre opinie, wyniki wyborów ustalają ci ze środka. Oni są w stanie zmienić zdanie pod wpływem kampanii, w wielu krajach sprawa wyniku wyborczego do końca wisi na włosku. Wygrywa nie za sprawą tych, którzy nienawidzą drugich. Jeśli partia opiera się na nich, to może przegrać wybory i powinna to wiedzieć. Wykrzyczenie złości nie jest w polityce skuteczną metodą - dodaje socjolog.
Nota metodologiczna:
Badanie dla Wirtualnej Polski na panelu Ariadna. Próba ogólnopolska licząca N=1040 osób w wieku od 18 lat wzwyż. Struktura próby dobrana wg reprezentacji w populacji dla płci, wieku i wielkości miejscowości zamieszkania. Metoda: CAWI. Termin realizacji: 24 – 27 września 2019 roku.