Sprawcy zamachów w Wołgogradzie pochodzili z Dagestanu
Terroryści samobójcy, którzy przeprowadzili zamachy w Wołgogradzie, na południu Rosji, pochodzili z Dagestanu, republiki na rosyjskim Północnym Kaukazie - poinformował portal internetowy Life News, powołując się na rosyjskie służby specjalne. Według portalu podejrzanymi o dokonanie tych aktów terroru są 23-letni Asker Samedow i 26-letni Magomed Isajew.
04.01.2014 | aktual.: 04.01.2014 18:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W dwóch atakach bombowych w Wołgogradzie, których celami były 29 grudnia dworzec kolejowy, a 30 grudnia miejski trolejbus, zginęły 34 osoby, a 108 zostało rannych. Stan czworga spośród 64 rannych, którzy pozostają w szpitalach, lekarze określają jako skrajnie ciężki.
Według Life News podejrzanymi o dokonanie tych aktów terroru są 23-letni Asker Samedow i 26-letni Magomed Isajew. Portal przekazał, że w sobotę w mieszkaniu matki jednego z nich w Moskwie śledczy przeprowadzili rewizję.
Life News podał, że śledczy przyszli do mieszkania Elmiry Samedowej w północnej części Moskwy we wczesnych godzinach porannych. 41-letnia kobieta mieszka tam z swoim konkubentem Denisem Nazarowem, pochodzącym z obwodu wołgogradzkiego.
Samedowa utrzymuje, że jej syn od drugiego roku życia był wychowywany przez krewnych w Dagestanie. Służby specjalne twierdzą jednak, że kobieta na krótko przed zamachami w Wołgogradzie kontaktowała się z synem.
Portal poinformował, że w toku przeszukania mieszkania Samedowej zarekwirowano osiem telefonów komórkowych, sześć kart SIM, tablet i prywatne fotografie. Śledczy pobrali też od kobiety próbkę śliny do badań genetycznych.
Po rewizji w mieszkaniu Samedowa została przewieziona na posterunek policji. Przytoczone przez Life News źródło w organach ścigania nie wykluczyło, że kobieta wiedziała o przygotowywanych atakach terrorystycznych. Przesłuchano też jej partnera życiowego, który - jak utrzymują służby specjalne - również utrzymywał kontakt z Samedowem.
Podejrzeń, że to Samedow i Isajew stoją za zamachami w Wołgogradzie śledczy nabrali 31 grudnia. Już wtedy wysłano za nimi listy gończe. Także wtedy śledczy przesłuchali ojca tego drugiego - Aleksandra Isajewa. Rozmawiali również z ciotką Samedowa. Ta ostatnia zeznała, że szkołę zakończył on z dobrymi wynikami. Studiował w akademii medycznej, jednak na drugim roku został skreślony z listy studentów. Wcześniej związał się z islamskimi radykałami.
W czwartek agencja Interfax, powołując się na źródło w organach ścigania, przekazała, że terroryści samobójcy z Wołgogradu przeszli szkolenie w jednej z republik na Północnym Kaukazie.
- Sporządzono wstępny obraz okoliczności zamachów. Z dotychczasowych ustaleń wynika - wskazuje na to szereg poszlak - że terroryści samobójcy, którzy zdetonowali bomby na dworcu kolejowym i w trolejbusie nr 15 w Wołgogradzie, przeszli szkolenie nie w obwodzie wołgogradzkim, lecz przyjechali do tego regionu mając już prawdopodobnie konkretne zadanie zdestabilizowania sytuacji przez samobójcze zamachy z dużą liczbą ofiar śmiertelnych i rannych" - powiedział rozmówca agencji.
Źródło Interfaxu sprecyzowało, że według wstępnych informacji terroryści samobójcy odbyli przeszkolenie w jednym z regionów Północnego Kaukazu, w których siły federalne - jak to ujęto - "aktywnie kontynuują likwidację bandyckiego podziemia". W ostatnich latach informacje o akcjach sił federalnych przeciwko islamskim ekstremistom najczęściej napływały właśnie z Dagestanu.
Narodowy Komitet Antyterrorystyczny, rządowy organ koordynujący walkę z terroryzmem w Rosji, nie ujawnia żadnych szczegółów śledztwa w sprawie zamachów. W czwartek przekazał on jedynie, że "prace te przynoszą określone rezultaty".