Sprawa "Masy" w prokuraturze. Jest na bakier z prawem?
Wydawnictwo Zona Zero złożyło zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów o możliwości popełnienia przestępstwa przez Jarosława Sokołowskiego, ps. Masa i dwie inne osoby. Zaprzecza temu pełnomocnik Sokołowskiego.
10.11.2017 | aktual.: 14.11.2017 14:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Sprawa - jak informuje wSumie.pl - dotyczy "nielegalnego rozpowszechniania na Facebooku plików z pełną treścią książki Jarosława Maringe i Aleksandra Majewskiego "Chińczyk. Król polskiego narkobiznesu” opublikowanej nakładem Zony Zero w październiku tego roku". Wydawnictwo miało zawiadomić prokuraturę 26 października.
Pełnomocnik Jarosława Sokołowskiego informuje WP, że "przeciwko jego mandantowi nie toczy się żadne postępowanie karne". "Zawiadomienie o rzekomym popełnieniu przestępstwa to kolejna próba zdyskredytowania świadka koronnego przez byłych lub obecnych przestępców z grupy tzw. pruszkowskiej. Pan Sokołowski nigdy nielegalnie nie rozpowszechniał plików z pełną treścią książki" - czytamy w oświadczeniu adwokata Michała Piecha.
Jarosław Maringe, ps. Chińczyk, były członek mafii pruszkowskiej, jest uważany za "twórcę polskiego narkobiznesu lat 90" - czytamy na stronie wydawnictwa. Napisał w książce, że status świadka koronnego został niesłusznie przyznany Sokołowskiemu. Maringe twierdzi, że "Masa" wprowadził sędziów w błąd, twierdząć, że nie był przywódcą gangu pruszkowskiego.
Po wyjściu z więzienia "Chińczyk" był deweloperem, producentem muzycznym i restauratorem. Ma kancelarię prawną. W rozmowie z Wirtualną Polską mówił o swoim poparciu dla działań PiS i znanej pogodynce, która wcześniej zarabiała jako ekskluzywna prostytutka.
- Po zmianie rządu niby ten, ch... PiS, jak to niektórzy twierdzą, ale jedynie oni wzięli się za to solidnie. Zapanował popłoch wśród mafiosów - mówił w styczniu WP "Masa".
Ostatnio media cytowały kolejną rewelację "Masy", który twierdzi, że kandydat Nowoczesnej na prezydenta Warszawy Paweł Rabiej w latach 90. był jego "chłopcem na posyłki". Zdaniem Rabieja to element "kampanii" przeciwko niemu.
Źródło: wSumie.pl,WP