Spółka Kulczyków kolejny raz podnosi opłaty za autostradę. „Trzeba skończyć z dojeniem Polaków”

Jeszcze tylko w pierwszy dzień nowego roku jest szansa, by przejechać się autostradą A2 przed podwyżką ceny. Od 6:00 we wtorek będzie to kosztowało już 60 zł. Na najdroższej autostradzie w Polsce jeszcze przez 20 lat warunki ustalać będą Kulczykowie. Ich spółka argumentuje, że państwo nie dopłaca do autostrady ani złotówki.

Spółka Kulczyków kolejny raz podnosi opłaty za autostradę. „Trzeba skończyć z dojeniem Polaków”
Źródło zdjęć: © East News | marcin kmieciński
Jacek Frączyk

Od 2 stycznia 2018 roku spółka Autostrada Wielkopolska, w której rodzina Kulczyków ma znaczący udział, wprowadza kolejną podwyżkę za przejazd między Nowym Tomyślem a Koninem. Kierowcy aut osobowych będą musieli wysupłać 20 zł za każdy z trzech pięćdziesięciokilometrowych odcinków. Cena wzrośnie o łącznie 3 zł za całą odległość, czyli o 2 gr za kilometr.

To podwyżka w identycznej kwocie, jak wprowadzona przez AW w marcu ubiegłego roku, czyli ponad dwa miesiące po tym jak miejsce zmarłego ojca Jana Kulczyka zajął w radzie nadzorczej spółki Sebastian Kulczyk. Dotyczy to przy tym autostrady A2, która już teraz, zwłaszcza na odcinkach zarządzanych przez spółkę Autostrada Wielkopolska (między Świeckiem a Koninem) uchodzi za najdroższą w kraju.

Pozostałym odcinkiem A2 (od Konina do Warszawy) zarządza Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.

Podwyżka o 2 gr za kilometr dotyczy kierowców samochodów osobowych i motocyklistów. Pojazdy ponadnormatywne zapłacą aż o 20 gr więcej za kilometr, czyli 200 zł za przejazd 50 km.

Oburzony całą sytuacją jest Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Według niego to zwyczajne dojenie Polaków, a umowa z Autostradą Wielkopolską powinna zostać wypowiedziana.

Wtóruje mu zresztą Bartosz Marczuk, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, odpowiedzialny za wprowadzanie 500+ dodając, że „dojenie” Polaków to również opłaty za zdawanie prawa jazdy.

Państwo nie dopłaca ani złotówki

Przedstawiciele Autostrady Wielkopolskiej przekonują, że podwyżki wynikają z kosztów utrzymania autostrady, spłaty kredytów oraz prowadzonych inwestycji - podaje Głos Wielkopolski. Wskazują przy tym, że w przeciwieństwie do odcinków zarządzanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad państwo nic nie dokłada z podatków do ich autostrady.

- Całkowite ryzyko związane z ruchem na autostradzie i przychodami spoczywa na koncesjonariuszu. Do zarządzanej przez nas autostrady A2 z Nowego Tomyśla do Konina państwo i podatnicy nie dopłacają ani złotówki, w przeciwieństwie do autostrad publicznych, na których przejazdy dotowane są w ponad 60 procentach z budżetu państwa - poinformowała gazetę Zofia Kwiatkowska, rzecznik prasowy Autostrady Wielkopolskiej.

Wskazuje, że czynnikiem wpływającym na wysokość stawek jest też fakt, że opłaty za przejazd autostradami koncesyjnymi nie są zwolnione z 23 proc. podatku VAT, więc opłat na autostradach zarządzanych przez prywatnych koncesjonariuszy nie można porównywać ze stawkami na autostradach publicznych.

Powodem podwyżki jest też z pewnością zwrot gigantycznej rekompensaty. Decyzją Komisji Europejskiej Autostrada Wielkopolska ma zwrócić skarbowi państwa 800 mln z odsetkami, czyli łącznie 1,2 mld zł. Pieniądze trafią na fundusz drogowy.

Bez zmiany mają zostać opłaty pobierane przez Autostradę Wielkopolską na odcinku między Świeckiem a Nowym Tomyślem. Podwyżek nie zapowiada GDDKiA na odcinku między Koninem a Warszawą.

Jeszcze dwadzieścia lat

AW została założona w listopadzie 1992 roku z inicjatywy zmarłego w 2015 roku Jana Kulczyka. Schedę po nim odziedziczyła rodzina.

Kulczykowie mają 23,84 proc. akcji AW. Większy pakiet akcji należy do francuskiego funduszu infrastrukturalnego Meridiam, który jest właścicielem 26,31 proc. akcji. Przekraczający 5 proc pakiet akcji mają również austriacki Strabag z 10 proc. udziałem i hiszpański BZ WBK posiadający 5,37 proc. akcji.

Umowa koncesyjna z Autostradą Wielkopolską została podpisana w 1997 roku przez rząd SLD-PSL. Rząd tłumaczył się brakiem pieniędzy, a do tego nie było jeszcze wtedy dostępu do funduszy unijnych.

Umowę podpisano tuż przed przegranymi przez SLD wyborami. Koncesja na budowę i eksploatację drogi kończy się w 2037 roku. Dokument umowy pozostaje tajny, a jego zawartość nie została dotąd ujawniona.

W 2006 roku do rezygnacji z koncesji na budowę odcinka autostrady do Świecka wzywał spółkę ówczesny premier rządu PiS-SO-LPR Kazimierz Marcinkiewicz. Zarzucał niedociągnięcia i opóźnienia w budowie odcinka autostrady A2.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)