Śmierć Chorwata po konflikcie z Polakami. Jego siostra ujawnia kulisy
Siostra Chorwata, który zmarł po awanturze z Polakami, odsłoniła w programie "Interwencja" Polsat News kulisy tych dramatycznych zdarzeń. - Przycisnęli go, nie mógł się bronić, bo jak? Starałam się ich rozdzielić, żeby chronić brata. Mój brat umarł tu, w tym miejscu. Przed swoimi drzwiami - powiedziała.
Co musisz wiedzieć?
- Gdzie i kiedy doszło do zdarzenia? Konflikt miał miejsce na początku sierpnia w miejscowości Igrane na chorwackim wybrzeżu.
- Kto jest zaangażowany? W incydencie uczestniczyli Polacy oraz lokalny mieszkaniec, Niksa Šodan, który zmarł w trakcie szarpaniny i bójki.
- Jakie są zarzuty? Dwaj Polacy są podejrzani o nieumyślne doprowadzenie do śmierci Chorwata.
Na początku sierpnia w Igrane doszło do awantury między Polakami a Chorwatami. W jej wyniku zmarł 67-letni Niksa Šodan. Jak relacjonuje jego siostra, Anisja Šodan w programie "Interwencja" Polsat News, konflikt eskalował po tym, jak Polacy zorganizowali głośną imprezę.
- Zaczęli go bić, a mój brat miał wszczepione w ubiegłym roku bypassy - mówiła Anisja Šodan w rozmowie z dziennikarzami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosjanie zaskoczeni pod Donieckiem. Moment ataku na konwój armii Putina
Relacje świadków
Mieszkańcy Igrane od dawna skarżyli się na zachowanie polskiej rodziny, która kupiła kilka domów w okolicy.
- Przyjechali i robią tu bydło. Po nocach siedzą do trzeciej, na plaży puszczają "Mydełko Fa" - opowiadał dziennikarzom Polak mieszkający w Chorwacji. Konflikt narastał, aż doszło do tragicznego finału.
Jak podkreśliła siostra zmarłego, z tą konkretną grupą Polaków "od pierwszego dnia były problemy".
- Całe grupy imprezowały na tarasie. Wszystko działo się tu, w domu tylko spali - dodała.
"Umarł przed swoimi drzwiami"
Jak czytamy, kolejną imprezę Polacy zorganizowali 3 sierpnia.
- Około pierwszej w nocy brat wyszedł i powiedział do nich, że już wystarczy tych hałasów. Ale to nic nie zmieniło. Około 2:00 wzięłam butelkę, którą ktoś zostawił przed naszym domem i rzuciłam na ich taras, ale nie tam, gdzie siedzieli, tylko w miejsce, gdzie mają takie wielkie figury szachowe. Chciałam, żeby zrozumieli, że to już przesada, że ten hałas na nich zadziała - relacjonowała Anisja Šodan.
To właśnie po tym, jak butelka rozbiła się na tarasie domu należącego do Polaków, doszło do eskalacji konfliktu.
- Jeden z nich skoczył z tego wyższego muru, który ma jakieś 2,5 metra wysokości, a ten drugi skoczył z tego niższego. I podeszli tu, uderzyli Anisję - dodaje Diana Šimac Materich, przyjaciółka rodziny zmarłego.
- Mój brat był w środku. Gdy usłyszał, że upadłam, wyszedł. Najpierw uderzyło go jeden z nich, a później drugi. Gdy ja leżałam, syn właściciela domu nadal bił brata. Przycisnęli go, nie mógł się bronić, bo jak? Starałam się ich rozdzielić, żeby chronić brata. Mój brat umarł tu, w tym miejscu. Przed swoimi drzwiami - powiedziała.
Sprawcy wypuszczeni z aresztu
Prokuratura chorwacka potwierdziła, że dwaj Polacy są podejrzani o nieumyślne doprowadzenie do śmierci Niksy Šodana. Mimo to, po dwóch tygodniach zostali wypuszczeni z aresztu, co wzburzyło lokalną społeczność.
- To jest problem naszego wymiaru sprawiedliwości. Jeśli masz pieniądze, to możesz wszystko - skomentował w rozmowie z dziennikarzami Drago Lucić, mieszkaniec Igrane.
Lokalna społeczność w szoku
Po tragedii lokalna społeczność była w szoku. Zorganizowano czuwanie pod domem zmarłego, w którym uczestniczyli także przebywający w miasteczku Polacy. W czasie, gdy doszło do tego dramatycznego zdarzenia, 67-latek gościł u siebie polskich turystów.
- Oni też zeszli i płakali z jego siostrą - dodała Diana Šimac Materich.
Mimo dramatu i napięć, mieszkańcy podkreślają, że Polacy są mile widziani na chorwackim wybrzeżu.
- Ale ktoś, kto spowodował taką tragedię i prawdopodobnie stanie przed sądem, ten człowiek z pewnością nie ma tu już miejsca - podsumował Miro Babic, mieszkaniec tej miejscowości.
Źródło: Polsat News