Skandaliczne zaniedbania przy pozwoleniach na broń
Sporych zaniedbań dopuściła się część lekarzy i psychologów, którzy badali osoby ubiegające się o wydanie pozwolenia na broń w Miastku w województwie pomorskim. Radio Gdańsk dowiedziało się, że badania były przeprowadzane niezgodnie z obowiązującymi standardami, brakowało na przykład konsultacji z lekarzem okulistą. Do podobnych zaniedbań dochodziło w innych regionach kraju.
22.07.2004 13:10
Trzeciego lipca na strzelnicy sportowej w Miastku, łódzki lekarz i współpracująca z nim psycholog przebadali 61 osób. Kontrowersyjna była między innymi zastosowana przez medyka metoda badania - mówi doktor Bogdan Przygocki, upoważniony przez wojewodę pomorskiego do kontrolowania lekarzy badających osoby ubiegające się o pozwolenie na posiadanie broni. Według doktora Przygockiego, lekarze swoje zaniedbania usprawiedliwiali tym, że jeśli ktoś pracuje w zawodzie kikadziesiąt lat nie musi badać pacjenta, a wystarczy, że na niego popatrzy.
Zastrzeżenia kontolerów wbudziły też badania przeprowadzone przez panią psycholog. Według przyjętych zasad, powinna ona przeprowadzić dwugodzinną rozmowę z każdą osobą ubiegającą się o pozwolenie na broń. Pani psycholog zadowoliła się testem, w dodatku zbiorowym. To nie pozwala na interpretację wyników - powiedziała Krystyna Wysocka, która ma zezwolenie wojewody pomorskiego na kontrolę badań psychologicznych przy wydawaniu pozwoleń na broń. Jej zdaniem, to co odbyło się w Miastku było zaprzeczeniem badania psychologicznego.
Okazuje się, że badanie w Miastku nie było wyjątkiem. Według ustaleń Radia Gdańsk, podobnie wyglądały badania ubiegających się o pozwolenia na broń w innych miejscach w Polsce, między innymi w Krakowie i Siemianowicach Śląskich. Zdaniem wiceprezesa Stworzyszenia Psychologów Sądowych w Polsce Grażyny Bednarek, niektórzy psycholodzy robią badania grupowe, przeprowadzają tylko rozmowę, bądź jeden test.
Są też przypadki, że niektórzy nie przeprowadzają badań wcale i wydają zaświadczenia pozwalające na otrzymanie broni - dodała Bednarek. Wiceprezes Bednarek nie potrafi ocenić, jaka jest skala problemu w całej Polsce. Jej zdaniem, takie nieprofesjonalne badania może wykonywać od kilku do kilkunastu osób na terenie kraju.