Skandal przy likwidacji WSI?
Już wiemy, dlaczego Macierewicz jak źrenicy
oka strzegł nazwisk likwidatorów WSI, twierdzi "Trybuna". Według
niej jedynie siedmiu z 26 członków komisji likwidacyjnej miało w
chwili rozpoczęcia pracy tzw. certyfikaty bezpieczeństwa.
Większość likwidatorów otrzymała prawo dostępu do największych tajemnic państwa na trzy dni przed wygaśnięciem mandatu komisji likwidacyjnej, pisze "Trybuna". To skandal, za który ktoś musi ponieść odpowiedzialność - nie kryją zdumienia członkowie sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych.
Materiały WSI, w których grzebali "likwidatorzy", zawierały najściślejsze tajemnice dotyczące bezpieczeństwa naszej armii, w tym jednostek biorących udział w misjach w Iraku, Afganistanie, Libanie. Tymczasem jeszcze przed 30 października - dniem, w którym WSI przestały faktycznie istnieć - do mediów wyciekały informacje z archiwów wojskowych specsłużb.
Według "Trybuny" w biurze szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego pracuje 19 osób, których do dziś ABW nie dopuściła do tajemnic państwa, choć wszyscy oni powinni mieć dostęp do tajemnicy państwowej najwyższej kategorii. Działają na podstawie zgody Macierewicza lub szefa MON Radosława Sikorskiego. (PAP)