Sejm przyjął informację ws. Iraku
(aktualizacja godz. 21.20)
Sejm przyjął w środę informację rządu w sprawie udziału polskich żołnierzy w operacji rozbrajania Iraku. Posłowie nie poparli wniosku Ligi Polskich Rodzin o odrzucenie tej informacji.
Wcześniej odbyła się debata nad informacją rządu. Za przyjęciem informacji głosowało 328 posłów, przeciw było 71, a 38 posłów wstrzymało się od głosu.
Informację rządu przedstawił w środę posłom premier Leszek Miller. Podkreślił, że udział Polski w operacji rozbrajania Iraku jest słuszny i uzasadniony. Prezydent wbrew wcześniejszym zapowiedziom nie przybył do Sejmu.
Według premiera, udział w koalicji antyirackiej jest elementarnym wymogiem sojuszniczej solidarności ze Stanami Zjednoczonymi, które znalazły się w potrzebie. Miller zaznaczył, że Polska jest krajem bezpiecznym jak nigdy przedtem, gdyby jednak znalazła się w niebezpieczeństwie, może liczyć na solidarność ze strony Ameryki.
Szef rządu podkreślił, że kryzys iracki nie może zagrozić rozszerzeniu UE. "Dwa zadania, wokół których koncentruje się nasza polityka zagraniczna, to wejście do Unii i zapewnienie bezpieczeństwa narodowi polskiemu, i nie są one sprzeczne, ale muszą się wzajemnie uzupełniać" - powiedział.
"Świadom wagi swoich słów i historycznej odpowiedzialności, a także różnic poglądów na tej sali zwracam się do wszystkich sił politycznych w Polsce o podtrzymanie politycznego porozumienia wokół strategicznych celów polskiej polityki zagranicznej" - zaapelował premier.
Szef ABW Andrzej Barcikowski zapewniał, że mimo tego iż Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego odnotowuje teraz nieliczne sygnały o przesyłaniu białego proszku jako wąglika i telefonach z pogróżkami, "za żadnym z tych żartów nie stoi realne niebezpieczeństwo". "Zagrożeń terrorystycznych bezpośrednich w Polsce nie ma" - podkreślił szef ABW.
Podczas debaty za przyjęciem informacji opowiedziały się kluby SLD, Platformy Obywatelskiej, PiS, Unii Pracy. Przeciwnego zdania były LPR, Samoobrona i PSL.
Posłowie ugrupowań popierających interwencję wojskową podkreślali, że zapewnienie na drodze dyplomatycznej rozbrojenia Iraku było niemożliwe, że operacja zbrojna stała się konieczna dla zapewnienia bezpieczeństwa międzynarodowego oraz że Polska podjęła właściwą decyzję, opowiadając się po stronie USA.
Przeciwnicy akcji w Iraku oceniali, że była możliwość pokojowego rozwiązania konfliktu. W ich opinii, Polska, ceniąc sojusz z USA, nie powinna jednak angażować się w konflikt iracki, bo "to nie nasza wojna", a prezydent i premier naruszyli prawo przy podejmowaniu decyzji o wysłaniu do Iraku polskich żołnierzy.
Debata nad informacją rozpoczęła się w Sejmie z prawie dwugodzinnym opóźnieniem - bez udziału głowy państwa, zwierzchnika sił zbrojnych.
Przed godz. 9 posłowie Samoobrony protestowali przed głównym wejściem do Sejmu, trzymali transparent "Żołnierze do domu! Kwaśniewski, Miller, bracia Kaczyńscy do Iraku!".
Później lider Samoobrony Andrzej Lepper wyjaśnił dziennikarzom, że Samoobrona nie chciała wpuścić do Sejmu prezydenta, który miał się przysłuchiwać debacie o wojnie w Iraku. Aleksander Kwaśniewski nie przyjechał jednak do Sejmu.
Prezydent zamierzał przysłuchiwać się debacie, ale czas, jaki zarezerwował na obecność w Sejmie, został poświęcony sporom proceduralnym - tak szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Marek Siwiec wytłumaczył nieobecność Kwaśniewskiego.(an)