W programie "Tłit" Wirtualnej Polski Grzegorz Schetyna szeroko komentował kwestię rozliczeń byłych rządów Prawa i Sprawiedliwości oraz sytuację Zbigniewa Ziobry. Były przewodniczący Platformy Obywatelskiej stwierdził wprost, że "upadek Ziobry" jest symbolem politycznego końca całego projektu PiS.
Na początku rozmowy Schetyna wrócił do roku 2007, gdy po wygranych wyborach PO–PSL objęło władzę po pierwszych rządach PiS. Przyznał, że ówczesna koalicja popełniła błąd, nie rozliczając osób odpowiedzialnych za łamanie prawa.
- To był wspólny błąd naszej koalicji, którą tworzyliśmy w 2007 roku, a dwa lata byłem w rządzie, potem 2013 roku, ale uważam, że to był nasz błąd, że nie rozliczyliśmy tego łamania prawa, które dokonywali - powiedział.
Odnosząc się do Zbigniewa Ziobry, Schetyna zwrócił uwagę, że "dzisiaj on negocjuje i stawia warunki prokuraturze, że może odpowiadać albo z Budapesztu, albo z Brukseli". - To pokazuje, że po prostu się boi, że to jest strach. I tak samo jest z Romanowskim - ocenił.
Schetyna stwierdził, że jest to "absurdalne". - On był wszechpotężny, dzisiaj boi się przyjechać do Polski, chociaż mówił, że nie ma z tym żadnego problemu, żeby stanąć (przed sądem - przyp.red.), że uczciwi nie mają się czego obawiać. To jest upadek, upadek Ziobry. Uważam, że to jest także symboliczne dla całego projektu Prawa i Sprawiedliwości. To jest pewnego rodzaju koniec tej formuły, która miała, dokonywała się w latach 2015–23 - powiedział.
Zapytany o to, czy może zagwarantować, że Zbigniew Ziobro wyląduje w więzieniu, powiedział: - On sam decyduje o tym, bo wie pan, jeżeli stanąłby przed prokuratorem, jeżeli pojawiłby się w prokuraturze w Warszawie, w Polsce. To jest obowiązek każdego polskiego polityka, nie ucieka się. Jeżeli ktoś ucieka, to znaczy, że ukrywa prawdę, że nie chce stanąć przed prokuratorem, nie chce się zmierzyć z zarzutami i za to płacił polityczną cenę. Tak jak dziś Zbigniew Ziobro - odparł.
Schetyna został też poproszony o komentarz do słów b. ministra sprawiedliwości z PiS, który w Polsat News mówił o rzekomych śledztwach dotyczących Donalda Tuska i jego otoczenia. Według niego jest to "nieudolna próba odwrócenia uwagi od własnych problemów".