"Rozkaz o ataku w źle pojętym interesie państwa"
Jeżeli rosyjskie służby specjalne podjęły
decyzję o ataku na zajętą przez terrorystów szkołę w Biesłanie w
Płn. Osetii, nie wykorzystując do końca wszystkich możliwości,
prowadzących do pokojowego zakończenia negocjacji, to jest to
klęska - uważa ekspert ds. terroryzmu Krzysztof Karolczak z
Uniwersytetu Warszawskiego.
03.09.2004 13:20
Jeżeli rosyjskie specsłużby zaatakowały, to znaczy, że w imię źle pojętego interesu państwa władze rosyjskie są skłonne poświecić życie dzieci, aby pokazać swoim obywatelom i światu, że są zdecydowane walczyć z terroryzmem - powiedział Karolczak. Jego zdaniem, jeżeli w takiej akcji "100, 10 czy jedna osoba ginie w wyniku nieprzemyślanej akcji, to jest to klęska".
Zaznaczył jednak, że dotychczas nie wiadomo, czy wydana została decyzja o ataku na szkołę, czy też było to działanie przypadkowe. "Być może część zakładników chciała uciec i terroryści zaczęli strzelać. Tego nie wiemy" - powiedział Karolczak. Strzelanina rozpoczęła się, gdy karetki podjechały pod szkołę zabrać wystawione przez terrorystów ciała ofiar.
Karolczak przypomniał także, że "w kulturze politycznej Rosji przemoc i terroryzm nie należy do zjawisk nowych w ostatnich latach czy w ostatnim dziesięcioleciu". Kiedy brakuje siły argumentu, to stosują argument siły - obie strony: państwowe i antypaństwowe - podkreślił Karolczak.