Rodzina z Polski nie wróciła z wakacji w Turcji. Przewoźnik odmówił lotu przez chore dziecko
Polska rodzina z dziećmi nie została wpuszczona na pokład samolotu z Antalyi do Polski. Powodem miała być choroba lokomocyjna pięcioletniego chłopca. Po odwołanym locie i noclegu na lotnisku, koszty całej sytuacji sięgnęły 12 tys. zł. Co robić w takiej sytuacji?
Mimo że chłopiec szybko wrócił do formy, było już za późno — samolot odleciał bez nich. Noc spędzili na lotnisku, a za powrót do Polski zapłacili z własnej kieszeni. Koszty? Około 12 tys. zł.
Zamiast lotu – szpital i zamknięta bramka
Rodzinne wakacje w Turcji miały być dla pana Kacpra i jego żony odpoczynkiem od codzienności. Niestety, ostatni dzień pobytu zamienił się w dramat logistyczny i finansowy. Przed wejściem na pokład samolotu obsługa lotniska w Antalyi nie pozwoliła im kontynuować podróży. Wszystko przez incydent związany z chorobą lokomocyjną pięcioletniego Leona.
– Zawsze informujemy przewoźników o stanie zdrowia syna. Tym razem też tak było. Po prostu źle się poczuł w autobusie. Ale to nie był powód, żeby nas wyrzucić z lotu – mówi pan Kacper w rozmowie z Onetem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pomysł Trumpa zaszkodzi NATO? "Traktuje sojuszników jak pionki"
Rodzina została odesłana do punktu medycznego, a następnie do szpitala. Tam usłyszeli, że chłopiec jest zdrowy. Mimo zapewnień personelu lotniska, że zdążą na lot, gdy wrócili – bramka była już zamknięta.
– Wprowadzono nas w błąd. Potem nie było już nikogo, kto by nam pomógł. Musieliśmy sami kupić nowe bilety. Spędziliśmy noc na lotnisku. Syn był wyczerpany. My też. To był koszmar – relacjonuje pan Kacper.
Koszty dodatkowych biletów i noclegu wyniosły ok. 12 tys. zł. Biuro podróży Itaka, z którym rodzina podróżowała, nie odniosło się jeszcze do sprawy.
Jakie prawa przysługują pasażerom w takiej sytuacji?
Osoby podróżujące z terenu Unii Europejskiej lub liniami lotniczymi zarejestrowanymi w UE są objęte ochroną na mocy rozporządzenia WE nr 261/2004. W praktyce oznacza to, że:
- Nie można odmówić wejścia na pokład bez uzasadnienia medycznego – decyzja musi być poparta dokumentacją.
- Pasażer ma prawo do opieki i alternatywnego transportu, jeśli odmowa nastąpiła z winy przewoźnika.
- W wielu przypadkach przysługuje odszkodowanie w wysokości od 250 do 600 euro.
- Jeśli podróż organizowane było przez biuro podróży – odpowiedzialność ponosi także organizator imprezy turystycznej.
– W sytuacjach spornych warto żądać pisemnego uzasadnienia odmowy i zachować dokumentację medyczną lub komunikację z personelem lotniska. To bardzo ważne przy dochodzeniu roszczeń – tłumaczy prawniczka specjalizująca się w prawach pasażerów.
Jak się zabezpieczyć przed takim scenariuszem?
Choć sytuacja rodziny z Polski była skrajna, eksperci wskazują kilka prostych kroków, które mogą zminimalizować ryzyko podobnych problemów:
- Zgłoś problemy zdrowotne wcześniej – najlepiej z zaświadczeniem lekarskim przesłanym do przewoźnika.
- Wykup pełne ubezpieczenie turystyczne, które pokryje koszty transportu medycznego, hospitalizacji lub nowego biletu.
- Dokładnie przeczytaj umowę z biurem podróży – szczególnie zapisy dotyczące odpowiedzialności za transport i sytuacje awaryjne.
- Zapisz kontakty do ambasady i instytucji pomocowych – np. Urzędu Lotnictwa Cywilnego, Europejskiego Centrum Konsumenckiego czy Rzecznika Praw Pasażera.
Rodzina czeka na reakcję organizatora
Sprawa rodziny z Polski pokazuje, że nawet niewielka niedyspozycja dziecka może uruchomić kosztowny łańcuch decyzji. Pomoc na lotnisku była niewystarczająca, a biuro podróży wciąż nie udzieliło komentarza.
– Nie walczymy o pieniądze, tylko o odpowiedzialność. Nikt nie powinien być tak potraktowany – mówi pan Kacper.
Źródło: Onet