Rodzina ofiary policyjnej pomyłki chce zadośćuczynienia
Zadośćuczynienia od łódzkiej policji domagają
się rodzice 19-latka śmiertelnie postrzelonego w maju przez
policjantów podczas tłumienia zamieszek na osiedlu studenckim w
Łodzi. Do tej pory o zadośćuczynienie nie wystąpili rodzice
drugiej ofiary policyjnej pomyłki - 23-letniej dziewczyny.
22.07.2004 | aktual.: 22.07.2004 13:21
Rodzina 19-latka wystąpiła do komendanta wojewódzkiego policji o zadośćuczynienie. W tej chwili gromadzona jest dokumentacja w tej sprawie. Będziemy dążyli do zawarcia ugody - poinformował rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi, podinspektor Witold Kozicki. Nie chciał ujawnić o jaką kwotę zadośćuczynienia wystąpiła rodzina zastrzelonego chłopaka.
W maju w trakcie studenckich juwenaliów grupa chuliganów wywołała zamieszki. Interweniujący policjanci, wskutek pomyłki, obok gumowych kul użyli sześciu sztuk ostrej amunicji typu breneka. Dwie postrzelone przez nich osoby - 23-letnia Monika K. i 19-letni Damian T. - zmarły, jedna została ranna.
Jak ustalono, w czasie tłumienia zamieszek policjantom zabrakło gumowych nabojów. Dyżurny stanowiska kierowania policji polecił zabranie dodatkowej amunicji z magazynów podręcznych różnych jednostek policji, m.in. z sekcji ruchu drogowego. To właśnie tam wraz z gumowymi nabojami wydano 25 sztuk ostrej amunicji.
Prokuratura Okręgowa w Łodzi prowadzi śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci i niedopełnienia obowiązków przez policjantów. Dotąd zarzuty przedstawiono dwóm policjantom: oficerowi dyżurnemu sekcji ruchu drogowego łódzkiej policji Romanowi I. oraz oficerowi dyżurnemu komendy miejskiej Radosławowi S., którym zarzucono nieumyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób.
Pierwszy z nich - według ustaleń prokuratury - przekazał, wraz z amunicją gumową, amunicję ostrą typu breneka. Drugi, który koordynował policyjną akcję - zdaniem prokuratury - mimo że otrzymał wiadomość o omyłkowym wydaniu ostrej amunicji przez dyżurnego "drogówki", zaniechał podjęcia skutecznych czynności, aby zapobiec jej użyciu przez policjantów. Obu grozi kara do 8 lat więzienia.
Dotąd w śledztwie przesłuchano kilkudziesięciu świadków i uczestników zajść, w tym policjantów biorących udział w akcji. Nadal analizowane są nagrania rozmów pomiędzy policjantami oraz amatorskie filmy nakręcone podczas zamieszek.
Zlecone zostały ekspertyzy m.in. znalezionych fragmentów pocisków. Weryfikowane są także wyjaśnienia złożone przez jednego z podejrzanych - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi, Krzysztof Kopania.
Specjalny zespół powołany przez szefa wojewódzkiego policji uznał, że policja popełniła poważne błędy na etapie planowania zabezpieczenia juwenaliów. Funkcjonariuszy było zbyt mało i byli niedostatecznie wyposażeni. Zbyt późno powiadomiono o zajściach dyżurnego wojewódzkiego policji, a dowodzący akcją funkcjonariusz nie miał doświadczenia. Przeciwko dwunastu policjantom - w tym byłemu komendantowi miejskiemu i jego zastępcy - prowadzone są postępowania dyscyplinarne.