Rekord Pyskatego

Piłkarze Śląska Wrocław dopiero po rzutach karnych pokonali drugoligowca z Kietrza w 1/16 Pucharu Polski. Wrocławianie po 90 minutach remisowali 1:1, rzuty karne wygrali 3:2, głównie dzięki bardzo dobrej postawie bramkarza Krzysztofa Pyskatego.
Oba zespoły zagrały w mocno rezerwowych składach. W pewnym stopniu wpłynęło to na poziom spotkania. Kibice, których na stadion przybyło niewielu ponad tysiąc, nudzili się strasznie. Na boisku nie było widać żadnego pomysłu na grę, zawodnicy poruszali się jakby żadnemu z nich nie zależało na awansie. W 35 minucie po akcji Sławomira Nazaruka z Maciejem Kowalczykiem piłka trafiła do Ireneusza Kowalskiego, który lobem pokonał Michała Wróbla i Śląsk objął prowadzenie. Pięć minut później wyrównał najaktywniejszy wśród gości Jacek Rusznica. Od tego czasu oba zespoły nie potrafiły stworzyć groźnej sytuacji pod bramką przeciwnika. W rzutach karnych lepszy okazał się Śląsk, który dzięki doskonałej postawie Krzysztofa Pyskatego wygrał tą część meczu 3:2. - Nie czuję się bohaterem meczu. Przed serią rzutów karnych liczyłem, że obronię jednego. Udało się trzy i jest to mój rekord- powiedział bramkarz Śląska.
W kolejnej rundzie Śląsk zmierzy się z Legią Warszawa (22. listopada).
Mirosław Szczygieł

Powiedzieli po meczu:
Hubert Kostka (Włókniarz): - Mogliśmy pokusić się dziś o zwycięstwo, gdyby Rusznica wykorzystał choć jedną ze stworzonych sytuacji. Nie mam pretensji do zawodników którzy nie strzelili karnych, to zawsze jest loteria. Od kilkudziesięciu lat pracuję w piłce i po raz pierwszy przytrafiła mi się sytuacja, że zawodnik poprosił w końcówce o zmianę bo... musiał iść do toalety.
Władysław Łach (Śląsk): - Od momentu przejścia na prawą pomoc Sławomira Nazaruka zaczęliśmy grać trochę lepiej. Wygrywając z Włókniarzem przedłużyliśmy sobie sezon.

nożnafutbolpiłka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)