Radio groźniejsze od armii
Podczas gdy planiści Pentagonu zastanawiają się nad przerzuceniem wielu ton ciężkiego sprzętu w pobliże Korei Północnej, zdaniem niektórych większym zagrożeniem dla komunistycznego rządu mogą być jednorazowe radia wielkości paczki papierosów - pisze dziennik "New York Times".
05.03.2003 13:19
"Małe przenośne radia, słuchasz i wyrzucasz - mniejsze, lepsze, prostsze w użyciu" - mówi Douglas Shin, pochodzący z Korei amerykański działacz praw człowieka, który postuluje szmuglowanie do Korei Północnej tysięcy niewielkich odbiorników, umożliwiających odbiór zagranicznych audycji.
Przemyt odbiorników radiowych, organizowany zarówno przez osoby prywatne, jak i organizacje, ma na celu przełamanie państwowego monopolu informacyjnego, który umożliwił rodzinie Kimów utrzymanie się przy władzy przez prawie 60 lat.
Monopol jest bardzo szczelny: uciekinierzy mówią, iż wierzyli, że Korea Północna - jeden z najbiedniejszych krajów świata - jest bogatsza od Korei Południowej, a ryż przekazywany Phenianowi przez Stany Zjednoczone jest formą daniny dla potężnego komunistycznego państwa.
W styczniu Radio Wolna Azja i Głos Ameryki podwoiły liczbę godzin audycji w języku koreańskim, transmitowanych do KRLD, zaś w lutym Radio Wolna Azja, podobnie jak wcześniej Głos Ameryki, zaczęło nadawać na falach średnich, łatwo odbieranych w tanich radiach.
Jednak, jak mówią sceptycy, problemem jest to, że niewiele osób na Północy ma radia - albo odwagę, aby słuchać zagranicznych audycji. To właśnie chcą zmienić zwolennicy dystrybuowania wśród Koreańczyków niewielkich jednorazowych odbiorników radiowych.
22 milionów obywateli KRLD - z niewielkimi wyjątkami - nie może pod groźbą surowych kar utrzymywać żadnych kontaktów z zagranicą - otrzymywać listów, rozmawiać przez telefon, podróżować, słuchać radia ani oglądać telewizję.
Wszyscy obywatele muszą zarejestrować radia na policji. Podczas rejestracji radia zagranicznej produkcji są nastawiane na częstotliwość państwowej stacji i plombowane. Następnie policja dokonuje niezapowiedzianych kontroli u właścicieli, aby sprawdzić, czy nie próbowali zerwać plomb.
Zwolennicy przemycania odbiorników radiowych, głównie obrońcy praw człowieka i organizacje chrześcijańskie, twierdzą, że nawet jeśli słuchać będzie niewielka elita, efekt może być potężny.
"Ludzie doznają psychologicznego szoku, kiedy dowiedzą się, co im zrobiono i jak naprawdę wygląda świat wokół" - mówi Radek Sikorski, były polski wiceminister obrony, który obecnie pracuje w American Enterprise Institute. "Kontrola informacji jest kluczowa dla przetrwania reżimu, ponieważ system jest oparty na kłamstwach" - dodaje. (jask)