Rada miejska ma samych przewodniczących
W dolnobrzeskiej radzie miejskiej są sami
przewodniczący. Nie dość, że każdy z nich kieruje swoją komisją,
to zasiada też w innych. Rekordzista aż w dziewięciu. Dieta urosła
mu tak, że miesięcznie dostaje więcej niż szef całej rady - pisze
"Słowo Polskie Gazeta Wrocławska".
02.02.2007 | aktual.: 02.02.2007 00:25
Ryszard Żuczek nie widzi w tym nic nadzwyczajnego. Sam zgłosił się do dziewięciu z jedenastu komisji. Uznał, że sobie poradzi. Jest na emeryturze i ma dużo wolnego czasu. Zrezygnował tylko z komisji ochrony zdrowia i do spraw młodzieży._ Nie miałbym tam nic do powiedzenia_- przyznaje szczerze.
Janusz Jugaszek pracy się nie boi. Studiuje zaocznie, więc może poświęcić się w samorządzie. Inni radni - wskazuje - już takiego komfortu nie mają. Pracują zawodowo i też wybrali dla siebie po 6 - 7 komisji. Wielu zastanawia się czy nie zrezygnować. Na razie takiej decyzji nikt nie podjął. Boją się, żeby nie posądzano ich o lenistwo. Chąc mieć więcej zajęć, dołożyli sobie nową komisję. Już jedenastą.
Nie dla pieniędzy - broni siebie i kolegów Jugaszek, któremu paradoksalnie nie podoba się, że radnym płaci się, kiedy są członkami powyżej pięciu komisji. W Brzegu takie prawo obowiązuje od 2002 r. Jugaszek jednak nie przemyślał, czy zechce coś zmienić. Nie wie też, czy zrzeknie się części swojej diety._ Nic nie będę obiecywał_ - stanowczo zaznacza.
Dla przewodniczącego Eugeniusza Skorupki sprawa jest prosta: każdy wziął tyle obowiązków ile jest wstanie udźwignąć. I za to należą mu się pieniądze. Żuczkowi ponad 1500 zł, zaś Skorupce 1450. Wszyscy radni w Brzegu Dolnym kosztują miesięcznie około 20 tys. zł - wylicza "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska". (PAP)