Putin pojechał na szczyt. Takich słów się nie spodziewał [RELACJA NA ŻYWO]
Trwa 233. dzień inwazji Rosji na Ukrainę. - Proszę nie traktować krajów Azji Centralnej jak przedłużenie ZSRR - zwrócił się w piątek do prezydenta Rosji Władimira Putina przywódca Tadżykistanu Emomali Rachmon. O poszanowanie państw tego regionu zaapelował na szczycie Azja Centralna - Rosja w Astanie. - Nie liczymy 100-200 milionów. Ale chcemy, żeby nas szanowano. Gdzie coś naruszyliśmy? Gdzieś się nie tak przywitaliśmy? Zawsze szanowaliśmy interesy swojego głównego partnera strategicznego (Rosji). Chcemy, żeby nas szanowano. (...) Władimirze Władimirowiczu, prośba do pana, by nie było polityki do krajów Azji Centralnej jak do przedłużenia ZSRR - powiedział Rachmon, cytowany w piątek przez portal Nowaja Gazieta. Jewropa. Śledź na żywo relację Wirtualnej Polski.
- • - Nie ma już potrzeby masowych uderzeń na Ukrainę - stwierdził Władimir Putin w najnowszym wystąpieniu, cytowanym przez rosyjską agencję Ria Nowosti. Jak stwierdził prezydent Rosji, nie ma na celu zniszczenia Ukrainy.
- • Armii Putina udało się ostatnio zdobyć prawdopodobnie tylko dwie miejscowości w okolicach Bachmutu - przekazuje brytyjski wywiad. Analitycy z Londynu uważają, że to zasługa działań wagnerowców.
- • Rosjanie uderzyli w Charków. W mieście nie ma prądu. "Pozostańcie w schronach. Wróg uderza w regionalne centrum" - apelują władze.
- • Zginęli tuż po mobilizacji. BBC informuje o pierwszych pięciu potwierdzonych przez władze przypadkach śmierci na froncie zmobilizowanych, którzy zostali posłani do walki bez przygotowania wojskowego.
- • Na Białorusi podjęto decyzję o rozpoczęciu tajnej mobilizacji – informuje "Nasza Niwa", powołując się na kilku oficerów armii białoruskiej. Ma odbyć się pod przykrywką kontroli gotowości bojowej i wezwania rezerwistów.
- • Władimir Putin od wielu tygodni wystosowuje groźby nuklearne. - Jeśli Rosja użyje broni nuklearnej, konsekwencje tego będą bardzo poważne. Rosja jest tego świadoma - ostrzegł sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Polski generał ostrzega przed działaniami Putina.
Pierwszy etap, prowadzony w Warsztatach Techniki Lotniczej w Toruniu, to integracja wyrzutni z pozostałymi elementami. Kolejny, polegający na sprawdzeniu zintegrowanego systemu dowodzenia, odbędzie się w 37. Dywizjonie Rakietowym Obrony Powietrznej w Sochaczewie, należącym do 3. Brygady Rakietowej Obrony Powietrznej. Sprawdzian kompletnego systemu Patriot zintegrowanego z systemem dowodzenia IBCS odbył się w piątek w Toruniu.
W piątek szef MON wraz z prezydentem Andrzejem Dudą oraz szefem BBN Jackiem Siewierą wziął udział w testach systemów rakietowych Patriotów, które właśnie trafiają na wyposażenie polskiego wojska.
Elementy systemu obrony powietrznej średniego zasięgu Wisła, w tym zestawów Patriot, przechodzą od września procedurę integracji, montażu i sprawdzenia. Pierwsze elementy systemu – wyrzutnie M903 wyprodukowane przez Hutę Stalowa Wola - zostały dostarczone w 2021 roku. W ramach SICO (System Integration & Check out) polskie i amerykańskie zespoły inwentaryzują dostawy, dokonują końcowego montażu oraz pierwszego uruchomienia i testów poprawności funkcjonowania systemu.
W tym tygodniu podczas posiedzenia ministrów obrony państw NATO w Brukseli podpisana została także deklaracja w sprawie stworzenia nowego europejskiego systemu obrony przeciwlotniczej, zainicjowana przez Niemcy. Do europejskiej tarczy antyrakietowej ma przystąpić łącznie 12 państw – Belgia, Bułgaria, Czechy, Estonia, Finlandia, Norwegia, Litwa, Łotwa, Rumunia, Słowacja, Słowenia i Holandia.
Do sugestii, że także Polska powinna przystąpić do programu odniósł się w piątek na Twitterze Błaszczak. - Zbudowaliśmy wielowarstwowy system obrony przeciwlotniczej. Mamy Pioruny, zestawy Pilica, Małą Narew i Patrioty. Dzięki staraniom rządu PiS nasze niebo jest bezpieczne. Nie musimy przystępować do proponowanych przez Niemcy programów zakładających budowę mniej zaawansowanego systemu - podkreślił minister.
Zbudowaliśmy wielowarstwowy system obrony przeciwlotniczej. Mamy Pioruny, zestawy Pilica, Małą Narew i Patrioty. Nie musimy przystępować do proponowanych przez Niemcy programów zakładających budowę mniej zaawansowanego systemu - podkreślił wicepremier, szef MON Mariusz Błaszczak.
Wartość jednego Iskandera to około 3 mln dolarów, Kalibra - 6,5 mln dolarów, Ch-101 - 13 mln dolarów, a Ch-555 - 7,5 mln dolarów. Tylko zmasowane ostrzały ukraińskich miast, które wróg przeprowadził 10 października, kosztowały Kreml około 400-700 mln dolarów. Wystrzelono wówczas 84 rakiety manewrujące, użyto też 24 dronów bojowych - powiadomiła Ukrainska Prawda.
Gdyby Moskwa przeznaczyła pieniądze na inne cele, a nie na wojnę, mogłaby dzięki temu np. zapewnić środki do życia (w ciągu miesiąca) 20 mln emerytów - oceniono na łamach portalu.
Rosja wykorzystała już podczas wojny z Ukrainą około 2/3 swojego arsenału precyzyjnych pocisków rakietowych; wystrzelono w powietrze równowartość 5,5-6,8 mld dolarów, co odpowiada wysokości 16-20 mln średnich rosyjskich świadczeń emerytalnych - poinformowała w piątek gazeta internetowa Ukrainska Prawda.
Portal przytoczył twitta ministra obrony Ukrainy Ołeksija Reznikowa, który powiadomił, że siły wroga użyły już podczas wojny 776 pocisków krótkiego zasięgu typu Iskander, 228 rakiet manewrujących Kalibr oraz 231 pocisków Ch-101 i Ch-555. "Klęska militarna Rosji jest nieunikniona" - skomentował Reznikow.
- Nie liczymy 100-200 milionów. Ale chcemy, żeby nas szanowano. Gdzie coś naruszyliśmy? Gdzieś się nie tak przywitaliśmy? Zawsze szanowaliśmy interesy swojego głównego partnera strategicznego (Rosji). Chcemy, żeby nas szanowano. (...) Władimirze Władimirowiczu, prośba do pana, by nie było polityki do krajów Azji Centralnej jak do przedłużenia ZSRR - powiedział Rachmon, cytowany w piątek przez portal Nowaja Gazieta. Jewropa.
Spotkanie w ramach szczytu Azja Centralna - Rosja odbyło się w piątek w Astanie
Nie było już amunicji, jedzenia, wody. Z trzydziestu sześciu schronów zostały cztery. Rosjanie zaciskali pętlę wokół Azowstalu. Ukraińscy żołnierze szykowali się do ostatniego boju. Wtedy dowództwo wydało rozkaz: "wychodzimy". Nikt nie użył słowa "poddajemy się", ale każdy wiedział swoje. Azowcy woleli umrzeć, niż pójść do rosyjskiej niewoli.
Powiązane tematy:
Niedobór zagranicznych komponentów - na których oparty jest rosyjski przemysł - sprawił też, że Rosja musiała zwracać się o pomoc do mniej technologicznie zaawansowanych krajów, takich jak Iran i Korea Północna.
Według Departamentu Skarbu wojna Putina i sankcje będą miały długoterminowe skutki dla rozwoju gospodarczego Rosji, odcinając ją od kluczowych technologii, rynków finansowych, a w krótszym terminie powodując spadek PKB o 3,4-5,5 proc. w 2022 r. i 2,3-4,5 proc. w 2023.
Jednocześnie ministerstwo wydało dodatkowe zasady wyjaśniające, że firmy spoza USA, które sprzedają Rosji amunicję lub w inny sposób wspierają jej przemysł obronny będą obejmowane amerykańskimi sankcjami.
"Jesteśmy gotowi, by użyć szerokich uprawnień przeciwko osobom spoza USA, które dostarczają amunicję lub inne wsparcie dla kompleksu wojskowo-przemysłowego Federacji Rosyjskiej, a także prywatnych firm wojskowych i grup paramilitarnych" - napisano.
Komunikat wydano równocześnie z odbywającym się w piątek spotkaniem oficjeli z ponad 30 państw, którego celem jest znalezienie dodatkowych sposobów, by w jeszcze większym stopniu uderzyć w rosyjską machinę wojenną. Wiceszef resortu finansów Wally Adeyemo powiedział przed spotkaniem, że USA i sojusznicy chcą w ten sposób sprawić, by Rosji szybciej skończyła się broń i przyspieszyć zakończenie wojny.
Amerykańskie restrykcje spowodowały, że import kluczowych dla rosyjskiego przemysłu półprzewodników spadł o ok. 70 proc. - podał w komunikacie amerykański resort finansów. Ostrzegł też firmy z państw trzecich wspierające rosyjski przemysł zbrojeniowy o ryzyku sankcji.
"Rosyjski przemysł obronny polega na importowanej mikroelektronice. Od nałożenia restrykcji przez USA i sojuszników, import półprzewodników ze wszystkich globalnych źródeł, życiodajna krew rosyjskiej broni, długotrwale spadł o ok. 70 proc." - napisano w alercie Departamentu Skarbu podsumowującym dotychczasowe skutki sankcji na rosyjski przemysł.
Według resortu zakłócenia te "niemal zatrzymały" produkcję hipersonicznych rakiet balistycznych, zaś produkcja samochodów spadła o trzy czwarte, co dowodzi, że "kluczowe zaawansowane układy scalone dla cywilnych pojazdów są przekierowywane na użytek wojskowy". Dokument przytacza też m.in. doniesienia o używaniu przez przemysł obronny zminiaturyzowanych układów elektronicznych ze sprzętu AGD. Zamknięto też fabryki, w tym te produkujące systemy obrony powietrznej, a Rosja zaczęła używać broni z magazynów jeszcze z czasów ZSRR.
Biełgorod: na miejscu są przedstawiciele ministerstwa ds. sytuacji nadzywczajnych.
Gubernator Biełgorodu: płonie podstacja o mocy 110 kW. Służby są już na miejscu.
NEXTA: w Biełgorodzie (Rosja) pali się podstacja miejskiej elektrowni. Rakiety wystrzelone w Ukrainę poleciały w złym kierunku. Występują problemy z elektrycznością.
RIA Novosti: informacje o pożarze podstacji w Biełgorodzie. Władze jeszcze nie komentują tych doniesień.
Ukraińskie media: 4 rakiety eksplodowały tuż po starcie z Biełgorodu. Miały lecieć w stronę Charkowa.
Rosyjskie media: pożar w Biełgorodzie. Płonie podstacja. Miasto nie ma prądu.
Natalia przyznaje, że w jej domu nie rozmawiano wiele o miłości do ojczyzny i patriotyzmie. - Te dzieci urodziły się w niepodległym państwie ukraińskim i były inne od nas, urodzonych w ZSRR. Nigdy nie uczyliśmy go miłości do ojczyzny. Miał jednak dziadka, który opowiadał mu, że pochodzi z bardzo starego rodu ukraińskiego. Kiedy wybuchła wojna, syn powiedział ojcu, że trzeba iść bronić naszej ziemi. I poszli z ojcem we dwóch. Ojciec cały czas walczy – wzdycha.
Pytana, co czuje wobec Rosjan, którzy zabili jej syna, odpowiada, że nosi w sobie tylko nienawiść. - To terroryści. To nie ludzie. Ani wiary, ani moralności, niczego. Ja ich nienawidzę. Oni przyszli do mnie, do mojego domu. Zniszczyli mi dom, zabili dziecko, zniszczyli rodzinę. Nie mamy gdzie mieszkać, nie mamy dziecka, niczego nie mamy – rozpacza.
Natalia dziękuje jednocześnie Polsce, która przyjęła ją po tym, jak opuściła Mariupol. - Jestem bardzo wdzięczna Polsce za to, jak mnie przyjęła po wyjeździe z Mariupola – mówi. - Bardzo wam za to dziękuję – dodaje po polsku.
- Oni nie są warci mojej nienawiści. Ja urodziłam się w Rosji. Jest to tak zwana moja ojczyzna. Ja jej nie nienawidzę, ja nią gardzę – ucina. - My jesteśmy rosyjskojęzyczną rodziną, do 24 lutego rozmawialiśmy w rodzinie po rosyjsku. Teraz już nie używamy tego języka i nigdy go nie użyjemy – deklaruje.
Zapłakana, elegancka 50-latka stoi na wystawie przed portretem swego syna. W ręku trzyma jego oprawione w ramkę zdjęcie.
- Nazywam się Natalia Kozub, a to zdjęcie mojego syna, Ołeksija Kozuba. Zginął 17 kwietnia w Azowstalu. Byłam wtedy u was, w Polsce. 18 kwietnia dostałam informację o jego śmierci – mówi PAP.
- Był moim słońcem i gwiazdami, był najlepszym, co miałam w życiu i najlepszym, co mogliśmy stworzyć z jego ojcem. Bardzo dobrze się uczył. Nie sprawiał żadnych problemów, był sportowcem, liderem, przywiązanym i kochającym chłopcem. Poszedł do wojska, kiedy miał 19 lat, podpisał kontrakt. Na początku był w morskiej piechocie, a potem w Azowie – opowiada.
- Był najlepszym dzieckiem na świecie. Na samym początku wojny powiedział, że jeśli na nią nie pójdzie, będzie tego żałował do końca swojego życia. Poszedł, gdy skończył 20 lat i walczył przez osiem lat. Zginął dwa dni przed swoimi urodzinami – opowiada PAP Wira Łytwynenko, która zorganizowała wystawę "Pułk Azow – Aniołowie Mariupola".
Jej syn Władysław zginął 23 marca. Matka dowiedziała się o tym dopiero 7 kwietnia. - Długo nie było z nim kontaktu. Dopiero 7 kwietnia dostałam informację, że nie żyje. Przetrwał w piekle Azowstalu miesiąc. W tym roku planował odejść z armii. Miał to być dla nas szczęśliwy rok – płacze.
- Nie chcę, aby ktokolwiek doznał takiego nieszczęścia. Lepiej tego nigdy nie wiedzieć. To jest tragedia, to jest ból nie do wytrzymania, który odczuwam w każdej sekundzie mojego życia – mówi.
Wira wyznaje, że urodziła się w Rosji, ale po tym, jak 24 lutego rozpoczęła ona otwartą inwazję na Ukrainę, nie chce mieć niczego wspólnego z dawną ojczyzną. Nie chce mieć też niczego wspólnego ze swoimi rosyjskimi rodakami.
Rosjanie odebrali nam wszystko. Spokojne życie, domy, synów i mężów – mówią PAP matki i żony obrońców zakładów Azowstal w Mariupolu, które w piątek przyszły do centrum Kijowa na wystawę zdjęć poległych w Azowstalu żołnierzy.
W piątek Ukraina obchodzi Dzień Obrońców Ojczyzny. Portrety kilkudziesięciu poległych wystawiono na Placu Sofijskim, pomiędzy Soborem Mądrości Bożej a pomnikiem hetmana Bohdana Chmielnickiego. Pod każdym zdjęciem umieszczono imię i nazwisko żołnierza oraz jego biografię. Pod wieloma portretami leżą świeże kwiaty.
Źródła: unian.ua, ukrinform.ua, pravda.com.ua, cnn.com, bbc.com, reuters.com, PAP, twitter.com, 24tv.ua
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski