Przeżycia Sponiewieranego Abonenta
"Mrożek by tego nie wymyślił. Bałagan,
biurokracja i pracownicy, którzy nie potrafią załatwić
najprostszej sprawy" - denerwuje się Jadwiga Mróz. "Sama się sobie
dziwię, że płacę za coś takiego".
05.06.2004 | aktual.: 05.06.2004 07:36
Jak pisze "DŁ", wielu łodzian ma podobne odczucia. Telekomunikacja Polska S.A. przeszła serię rewolucyjnych zmian, które miały poprawić jakość i dostępność usług. Wprowadzono Błękitną Linię, czyli jeden numer, pod którym mieli czekać specjaliści gotowi pomóc w zmianie abonamentu, zamówieniu usługi czy złożeniu reklamacji. W całej Polsce powstały telepunkty, w których abonenci mieli załatwić wszystkie sprawy związane z telefonią stacjonarną, komórkową i Internetem. Zmieniono organizację punktów obsługi klienta.
Rewolucja doprowadziła do chaosu. Koszty nieudanej reorganizacji firmy ponoszą jej klienci, którzy w starciu z monopolistą nie mają najmniejszych szans. Wielu ludzi decyduje się na ucieczkę do - wciąż bardzo drogich - operatorów sieci komórkowych, którzy oferują jasne zasady współpracy.
Punkt Obsługi Klienta przy ul. Okoniowej w Łodzi jest otwierany o godzinie 9. Już pół godziny wcześniej pod drzwiami tworzy się kolejka abonentów, którzy przychodzą z reklamacjami. Są tacy, którzy przyjeżdżają tu co kilka tygodni, wyjaśniając wciąż tę samą sprawę. "Umowę z "tepsą" rozwiązałam 20 stycznia, ale nadal dostaję rachunki. Wielokrotnie tu przychodziłam, ale moje skargi trafiają w próżnię" - mówi Joanna Trzeciecka. "Wciąż otrzymuję wezwania do zapłaty".
Wnioski o rozwiązanie umowy czy zmianę abonamentu są przyjmowane, ale w systemie komputerowym ich nie ma. Wiesława Badowska już kilka razy otrzymywała wezwania do zapłaty tego samego rachunku. Za każdym razem przyjeżdża na Radogoszcz, aby wyjaśnić nieporozumienie. "Pokazuję dowody wpłaty, pani w okienku przyjmuje do wiadomości moje wyjaśnienia i za kilka tygodni sytuacja się powtarza. Dziś znów muszę jechać do domu po dokumenty, bo odłączono mi telefon" - skarży się Badowska.(PAP)