Przez pół roku trzymała zwłoki syna w wersalce. Proces Magdaleny R.
W Sądzie Okręgowym w Elblągu za zamkniętymi drzwiami rozpoczął się proces dzieciobójczyni z Morąga Magdaleny R. Kobieta udusiła syna, zwłoki dziecka przez pół roku trzymała w wersalce. Grozi jej dożywocie.
12.02.2013 | aktual.: 13.02.2013 08:28
Sąd w całości wyłączył jawność procesu Magdaleny R. Wnioskował o to autor aktu oskarżenia, prokurator Dariusz Ewertowski i obrońca z urzędu oskarżonej, Stanisław Adamik. - W mojej ocenie przemawia za tym ważny interes prywatny drugiego syna kobiety - Mateusza R. - jego ojca oraz ich rodziny - argumentował Ewertowski.
Obrońca wskazał też, że jawność procesu mogłaby naruszać dobre obyczaje. - Obecność mediów, telewizyjnych kamer na sali rozpraw wprowadza elementy show - powiedział Ewertowski. W związku z tym oskarżona kobieta została wprowadzona do sali rozpraw bocznym wejściem - nie można jej było filmować ani fotografować.
Rzecznik elbląskiego sądu sędzia Dorota Zientara poinformowała, że proces formalnie się rozpoczął i sąd na pierwszej rozprawie zaczął przesłuchania świadków. - Nie udało się wysłuchać opinii biegłych, ponieważ opiniowali oni w sprawie jako zespół, a jeden z biegłych poprosił o usprawiedliwienie nieobecności - powiedziała Zientara.
Kolejne rozprawy - 19 lutego i 5 marca.
Magdalena R. jest oskarżona o to, że w lutym ub.r. udusiła pięcioletniego syna Gabriela i do lipca jego ciało ukrywała w wynajmowanym przez siebie mieszkaniu. Właścicielka mieszkania weszła do lokalu pod nieobecność Magdaleny R. i poczuła fetor. Zaniepokojona dużą ilością świec zapachowych i kadzidełek w mieszkaniu kobieta otworzyła wersalkę, w której znalazła zwłoki chłopca.
Prok. Ewertowski powiedział dziennikarzom, że Magdalena R. w śledztwie przyznała się do zabójstwa syna. Kobiecie nie zarzucono zbezczeszczenia zwłok dziecka. Na pytanie dziennikarzy, czy motywem działania kobiety było to, że syn "przeszkadzał jej w życiu", Ewertowski przyznał, że "padały takie zdania".
Z nieoficjalnych informacji ze źródła zbliżonego do śledztwa wiadomo, że Magdalena R. pracowała w jednej z agencji towarzyskich w Olsztynie, miała też przyjmować klientów w wynajmowanym mieszkaniu w Morągu.
Do sądu przyjechała babcia chłopca. Kobieta przekonywała, że Magdalena R. rozstała się z jej synem, wyjechała z Mrągowa do Morąga, ona sama od czterech lat nie widziała wnuka.