Przemoc i tortury w ośrodku. "Placówka powinna zostać zamknięta"
Sprawą stosowania przemocy i tortur w młodzieżowym ośrodku w Renicach zajmie się sejmowa podkomisja ds. zdrowia psychicznego. Do tematu odniosła się członek podkomisji, posłanka Elżbieta Płonka (PiS). - Ta placówka powinna zostać zamknięta. Potrzebne jest przeprowadzenie kontroli w takich ośrodkach w całej Polsce i naprawa systemowych błędów - mówi polityk.
"Wychowawcy bili nas pałką teleskopową, metalową latarką, kijem bejsbolowym, kijem od szczotki" - mówią bohaterowie reportażu WP o młodzieżowym ośrodku wychowawczym w Renicach (woj. zachodniopomorskie). Jeden z podopiecznych był przypalany papierosami i rozgrzanymi gwoździami. Inny próbował ucieczki z ośrodka, złamał kręgosłup i może zostać kaleką do końca życia.
- Będę nalegać, aby jak najszybciej na forum podkomisji do spraw zdrowia psychicznego odbyła się debata na temat nadzoru nad młodzieżowymi ośrodkami wychowawczymi - mówi WP posłanka Elżbieta Płonka, lekarka, członek sejmowej Komisji Zdrowia oraz podkomisji do spraw zdrowia psychicznego.
- Obecny system jest archaiczny i sprzyja powstaniu takich patologii. Ośrodki wychowawcze podlegają kontroli kuratoriów oświatowych, ale to jedynie w zakresie spraw edukacyjnych. Natomiast nie zatroszczono się należycie o potrzeby związane z terapią psychologiczną tych dzieciaków - dodaje.
Przemoc i tortury w ośrodku wychowawczym
Rozmówczyni podkreśla, że błędem jest umieszczanie w ośrodkach wychowawczych zarówno dzieci wymagających pomocy psychologicznej, jak i młodych osób, które mają być resocjalizowane. - Wówczas ci z silniejszymi charakterami potrafią zdominować słabszych. To prowokuje patologiczne sytuacje z przemocą w tle. Tu potrzebna jest systemowa zmiana, poświecenie większej uwagi ze strony ekspertów - mówi dalej Elżbieta Płonka.
Dodaje, że chciałaby, aby skutkiem debaty w Sejmie były kontrole w ośrodkach wychowawczych w całym kraju. Powinny one dotyczyć jakości opieki psychologicznej nad dziećmi i młodzieżą skierowaną do ośrodków oraz wdrażania w nich programów zapobiegających przemocy i agresji.
"Placówka powinna zostać zamknięta"
Posłanka podkreśla, że już wcześniej znała część relacji o sytuacji w Renicach. Z prośbą o interwencję przyszli do niej psycholodzy, którzy mieli wdrażać w ośrodku program zapobiegający przemocy.
Zwrócili oni uwagę na ślady pobicia i blizny po ranach widoczne u podopiecznych. Kiedy poinformowali urzędników starostwa powiatowego (urząd nadzoruje ośrodek), kontrakt na usługi specjalistów został nieoczekiwanie wypowiedziany. Z kolei wychowawcy mieli przedstawić w starostwie oświadczenia swoich podopiecznych, iż nie doznali oni żadnej krzywdy.
- W indywidualnych rozmowach starosty z dziećmi pojawiały się jednak niepokojące relacje. Wynikało z nich, że przemoc i strach stały się sposobem na zapewnienie dyscypliny w ośrodku. To jest tragiczne, bo dzieci trafiły do tego ośrodka, aby udzielono im pomocy, a doznały tam kolejnej traumy. W tych warunkach nie było też mowy o resocjalizacji - mówi dalej Elżbieta Płonka.
- Intrygi i podstępy, jakie dotąd miały miejsce wokół tej sprawy, powodują, że placówka w Renicach, taka jaka istnieje w dotychczasowej formie, powinna zostać zamknięta. W jej miejscu powinien powstać zupełnie nowy ośrodek, już z inną kadrą wychowawców - dodaje.