Przedszkolanka na kółkach
Maluchy z najmniejszych miejscowości nie
będą już musiały uczyć się w mieście. Nauczycielki będą jeździć od wsi do wsi i
uczyć najmłodsze dzieci. W trasę wyruszą już w przyszłym roku.
"Wędrujące nauczycielki" - to nowy pomysł posłów z Prawa i
Sprawiedliwości - pisze "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska".
Rodzice przygotują posiłki, a gmina wynajmie pokój. Trzy razy w tygodniu na pięć godzin spotykać się tam będą wszystkie maluchy z okolicy - od dwulatków po te, które szykują się już do nauki w zerówce. Będzie czas na zabawę, naukę wierszyków, a może i pierwszych literek. O wszystko zadbają "wędrujące nauczycielki". Mają zastąpić dzieciom z najmniejszych miejscowości przedszkola z prawdziwego zdarzenia. Jeśli Sejm zatwierdzi najnowszy pomysł posłów z Prawa i Sprawiedliwości, pierwsze przedszkolanki wyruszą w trasę już w przyszłym roku.
"Wędrujące nauczycielki" to tylko jeden z pomysłów. Posłowie myślą też o dziecięcych spotkaniach organizowanych w weekendy oraz klubach przedszkolaka tworzonych przez rady osiedli, spółdzielnie mieszkaniowe czy parafie. Dzieci spotykałyby się tam od trzech do pięciu razy w tygodniu.
Jerzy Matusiak, burmistrz Strzelina, przyklaskuje inicjatywie. W jego gminie nie ma żadnego wiejskiego przedszkola. Strzelina nie stać na ich utrzymywanie. Skutki są widoczne. Pod koniec podstawówki i w gimnazjum widać różnice w przygotowaniu do nauki dzieci z miast i wsi - przyznaje burmistrz. Pomysł posłów może poprawić tę sytuację. - Ale pod warunkiem, że wraz z nowymi obowiązkami do gmin trafią dodatkowe fundusze. Teraz w budżecie nie znajdziemy pieniędzy dla wędrujących nauczycielek - rozkłada ręce burmistrz. (PAP)